Rozdział może zawierać sceny erotyczne, +18.
Czytasz na własną odpowiedzialność, będąc o tym świadomy/a.
Weszłam do jego domu i jak przypuszczałam nie było w nim nikogo.-Wyjechali.- usłyszałam tuż za sobą i znów poczułam jego dłonie wokół mojej talii. Przytulił mnie delikatnie, a później zobaczyłam przed sobą pudełko z pizzą.
-Na prawdę możesz zjeść.- parsknął patrząc jak się powstrzymuję.
-Kazałeś im spakować?- zachichotałam.
-No przecież jesteś zbyt uparta, żeby zjeść na miejscu, więc coś musiałem zrobić.- wzruszył ramionami mówiąc to i odłożył pudełko z zawartością.
-Dziękuję.- mruknęłam i delikatnie musnęłam jego usta swoimi. Oczywiście na tym się nie skończyło, ponieważ znacznie przedłużył pocałunek pieszcząc swoim językiem moje podniebienie.
-Mmm.. nie pójdę z tobą do łóżka na pierwszej randce.- zachichotałam odpychając nieco loczka.
-Ale ja z tobą bym poszedł.- powiedział zawiedziony ale cofnął się o krok pozwalając mi usiąść przy stole i zacząć jeść pizzę. On zrobił to samo i uśmiechnął się.
-Z czego się śmiejesz?- spytałam będąc pewna, że to ja jestem tego powodem.
-Zabawna sytuacja. Jeszcze parę tygodni temu nie pomyślałbym, że pójdę z kimś na randkę nie wyłącznie po to, żeby przelecieć.- powiedział rozbrajająco szczerze, a ja skinęłam głową.
-W takim razie, czuję się zaszczycona.- wyszczerzyłam się do niego i wspięłam na jego kolana.
-Nie prowokuj mnie.- zaśmiał się i objął mnie w talii mocniej przytulając.
-Podoba mi się tak. -wymruczałam mu do ucha, a on zaczął całować moją szyję.
-A tak?- spytał wyraźnie zadowolony ze swoich poczynań.
-Nawet bardziej.- szepnęłam czując, że moja silna wola odpływa.
-Wiesz.. nie musimy TEGO robić..- zaczął i już niemal leżałam na kanapie, a on pocałunkami zjeżdżał w dół tworząc mokrą ścieżkę.
-Ale z tego co pamiętam..- powiedział i teraz powoli unosił moją bluzkę w górę całując skórę mojego brzucha kawałek po kawałku. Spojrzał w górę, a ja spotkałam jego zielone oczy, który prosiły o zgodę. Wystarczyło, że skinęłam, a on przeciągnął mi koszulkę przez głowę i wracając na poprzednie miejsce delikatnie ucałował w usta.
-Mam u ciebie mały dług do spłacenia.- to mówiąc dotknął moich piersi, które pozostały jeszcze pod cienkim materiałem bielizny.
-Mhmm..- wymruczałam, bo po prostu nie było mnie stać na nic innego.
-Zgadzasz się?- spytał mając znów twarz na wysokości mojej, a ja poczułam jego palące spojrzenie i uchyliłam zamknięte powieki.
-Tak.- powiedziałam pewnie. Przecież nadal nas obowiązuje układ. Nikt nic nie będzie wiedział.
-Tylko nie tu. Chodźmy.- powiedział i pomógł mi wstać. Poszłam pierwsza dokładnie znając drogę do gościnnego. Zatrzymałam się na półpiętrze i otwarłam drzwi chcąc wejść do pokoju, ale zatrzymały mnie silne dłonie na mojej talii.
-Chodźmy do mnie. - usłyszałam tuż przy uchu, a jego głos jak zwykle wywołał u mnie ciarki.
-Dobrze wiedzieć, że samo to cię podnieca.- zachichotał jeszcze nawiązując do mojej gęsiej skórki.
-Spodziewasz się gości?- spytałam mając na myśli zmianę pokoju. Poprzednim razem nie pozwolił mi nawet do sypialni wejść.
-Nie. Po prostu w gościnnym robiłem wszystko ze wszystkimi. Nie chcę cię traktować jak wszystkie.- powiedział, a mi się zrobiło cieplej na sercu. Tak, taki mały gest a cieszy.
-Miło, że się martwisz, żebym nie dostała żadnej choroby wenerycznej. Kochany jesteś.- zażartowałam cmokając go w policzek i weszłam do jego sypialni. Jak na chłopaka na prawdę miał porządek. Łóżko było posłane ciemnobrązową pościelą, duże okna sprawiały, że pokój wydawał się jeszcze większy niż w rzeczywistości był. Czarne panele i równie ciemne meble. Krem na ścianach jednak wszystko rozjaśniał
-Podoba mi się.- powiedziałam odwracając się w jego stronę, a on bez uprzedzenia wpił się w moje usta. Tak, uwielbiam czuć jego miękkie wargi na swoich.
-Mi też się podoba.- powiedział uśmiechając się przez pocałunek i odpiął mój biustonosz, po czym delikatnie go zsuną z moich ramion i piersi. Objął je delikatnie dłońmi i masował, aby po chwili składać na nich namiętne pocałunki, którym towarzyszyły mój przyśpieszony oddech.
-Są idealne.- powiedział, a później ułożył swoje dłonie na rozpięciu mojej spódniczki i znów spojrzał w górę.
-Mogę?- spytał tym razem, a ja posłałam mu zadziorny uśmiech i skinęłam głową. Nie musiałam długo czekać, bo zaraz leżałam przed nim całkowicie naga, a on jeździł rozpalonym wzrokiem tam i z powrotem, zatrzymując się na jego zdaniem bardziej interesujących miejscach.
-Będzie ci dobrze, obiecuję.- powiedział, a następnie uklęknął przed łóżkiem pociągając mnie w swoją stronę. Teraz dosłownie miał przed twarzą moje wrażliwe miejsce. Nie zastanawiając się długo zaczął mnie całować, pieścić i jeździć językiem zdecydowanie zbyt blisko mojego wejścia, co doprowadzało mnie do niemalże desperacji.Chociaż bardzo próbowałam nie potrafiłam powstrzymać jęków pełnych rozkoszy.
-Wejdę, ok?- spytał, a ja spróbowałam odpowiedzieć, ale wyszedł z tego bardziej pomruk zadowolenia jak jakiekolwiek słowo. W odpowiedzi usłyszałam tylko zadowolony chichot loczka, a później poczułam jak wchodzi we mnie palcami i powoli przyśpiesza ruchy w tym samym czasie nadal pieszcząc mnie językiem. Czułam jakbym miała zaraz zwariować z przyjemności. Mój oddech stawał się coraz cięższy tak samo jak i Harry'ego. On to zauważył i zdecydowanie przyśpieszył ruchy, kiedy moje plecy wygięły się w łuk pod wpływem rozkoszy, która rozlała się po całym moim ciele. Harry położył się obok mnie i oblizał na moich oczach swoje palce, po czym mnie pocałował.. pocałunek jednak nie trwał długo, bo mój płytki oddech na to nie pozwalał.
-Dziękuję. - szepnęłam wtulając się w jego nagi tors. Nie mam pojęcia nawet kiedy zdjął koszulkę.
-Ja też.. uwielbiam jak jęczysz przeze mnie.- powiedział, a ja oczywiście zalałam się rumieńcem. Zarzucił na nas koc, a ja właściwie nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Jak się obudziłam nadal trwaliśmy w tej samej pozycji. Spojrzałam w górę będąc pewna, że zobaczę śpiącego Harry;ego, spotkałam się jednak z jego całkiem przytomnym i czujnym wzrokiem.
-Nie spałeś?- spytałam, a on zaprzeczył głową.
-Patrzyłem jak ty śpisz. Jesteś urocza.- odparł z delikatnym uśmiechem, a później ucałował mnie w czoło.
-Muszę cię odwieź do domu. Twoja mam dzwoniła. - powiedział, aja sobie uzmysłowiłam, że odkąd wyszłam rano do szkoły to nie miałam z nią żadnego kontaktu.
-Która godzina?- spytałam mając nadzieję, że nie przespałam tu całej nocy.
-Jakoś przed 22. Spokojnie, powiedziałem, że robiliśmy razem projekt i poszłaś do łazienki.- powiedział na luzie i ucieszyłam się, że przynajmniej on pomyślał o tym, że trzeba coś wymyślić dla mojej mamy.
-Świetnie. Dziękuję.- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek wstając. Jednak jak tylko zsunęła się ze mnie kołdra poczułam na sobie wygłodniały wzrok Styles'a.
-Harry!- pisnęłam, a on złapał mnie w talii i z powrotem przyciągnął na łóżko.
-Nie wiesz jak bardzo chciałbym cię wziąć tu i teraz.- wyszeptał mi do ucha, jedną ręką ściskając mój pośladek.
-Przestań. - parsknęłam i zarzuciłam na siebie koc, a później wstałam i zaczęłam zbierać swoje ubrania.
-To ty przestań.. przecież już wszystko widziałem.- powiedział z lekkim uśmiechem, kiedy próbowałam pod kocem założyć spódnicę i średnio mi raczej szło.
-Pieprzyć to- fuknęłam zsunęłam z siebie koc i szybko ubrałam.
-Miałem nadzieję na dłuższy pokaz.- tym razem on udawał naburmuszonego i sam ubrał koszulkę.
-Jedziemy?- spytał trzymając w dłoni kluczyki do auta, a ja skinęłam głową i ruszyłam na dół, a później do samochodu. Droga praktycznie minęła nam w milczeniu i nic nadzwyczajnego podczas jej nie wydarzyło oprócz tego, że Harry, kiedy nie musiał zmieniać biegów po prostu trzymał mnie za rękę. To była przyjemna cisza. Wjechał na moje podwórko i zatrzymał samochód. Poczułam małą niepewność.
-Harry..- zaczęłam, a on znów skierował na mnie to cudowne spojrzenie, które tyle razy dziś już zaszczyciłam.
-Pójdziesz ze mną na kawę jutro? Przed szkołą? -spytał nie czekając na to co mam mu do powiedzenia.
-Uhm, jasne. Ale chciałam spytać.. nasz układ.. miałeś nikomu nie mówić o.. o tym co robimy, pamiętasz o tym?- spytałam niepewnie nie wiedząc tak na prawdę czego się spodziewać chociaż wydaje mi się, że traktuje mnie coraz poważniej. Jednak to wciąż ten sam Styles. Zobaczyłam grymas na jego twarzy, a później neutralną minę.
-Jasne. Przyjemności. Zero zobowiązań. - powiedział sucho i spojrzał przed siebie.
-Nie chodziło mi..- zaczęłam chcąc mu powiedzieć, że po prostu boję się, że komuś powie, ale nie dane było mi skończyć.
-Wysiądź. Śpieszy mi się.- powiedział lodowatym tonem, a ja uniosłam brwi w zdziwieniu.
-Świetnie. Skoro tak.- powiedziałam wysiadając i trzaskając drzwiami. Miałam ochotę go pozdrowić środkowym palcem, ale byłam pewna, że w oknie koczuje ma matka, więc z klasą po prostu weszłam do domu. Zaciskając zęby jak najmocniej, tylko po to, żeby się nie rozpłakać.