One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Fuckboy ~ cz.8

Czekałam z niecierpliwością, aż w końcu mnie pocałuje. Właśnie wtedy zadzwonił telefon.
- To pewnie Dakota. - powiedziałam drżącym głosem, spoglądając w jego ciemne oczy.
- Będzie dobrze. - szepnął, gładząc dłonią mój policzek. Wzięłam głęboki oddech i niechętnie wyswobodziłam się z objęć chłopaka. Podeszłam do wysepki kuchennej, odłożyłam na blat kubek z kakaem i znalazłam telefon.
- I jak? - zapytałam z nadzieją, nie chcąc okazywać strachu przed Dakotą. W jej oczach Dom był dla mnie tylko starszym bratem przyjaciółki z klasy.
- (T.I.).. on jest w śpiączce.. nie wiadomo kiedy się obudzi.. - łkała do słuchawki. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Dakota.. tak mi przykro.. - zaczęłam, czując mokre krople na policzkach, jednak wiedziałam, że szybko muszę się uspokoić. - Nie możesz tracić nadziei, słyszysz? Dom jest silny, a w ten sposób jego organizm oszczędza mu cierpienia. Wyjdzie z tego, rozumiesz?
- Obyś miała rację. Muszę kończyć, trzymaj się. - powiedziała drżącym głosem.
- Ty też. - rzuciłam szybko, zanim brunetka zdążyła przerwać połączenie. Odłożyłam telefon na blat i rozpłakałam się jak małe dziecko. Czułam pustkę, której nie potrafiłam opisać słowami. Dotarło do mnie, że zależało mi na Dominicu bardziej niż powinno. Nie kochałam go jak chłopaka, bardziej jak przyjaciela. Po jego wyznaniu dużo rozmawialiśmy, potrafiliśmy spędzać całe noce przy telefonie. Przywiązałam się do niego.
- Cii.. jestem tu. - usłyszałam nad uchem szept Zayna. Obrócił mnie tak, żeby spojrzeć na moją zapłakaną twarz.
- Nie powinieneś widzieć mnie w takim stanie. - powiedziałam szlochając.
- Jesteś śliczna kiedy się śmiejesz i piękna, kiedy płaczesz. - wyznał, nie odrywając ode mnie wzroku. Spuściłam głowę zawstydzona, a chłopak przyciągnął mnie do siebie. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie i beztrosko, jakby wszystkie problemy nie istniały. Bo nie istaniały. Przynajmniej w tym jednym momencie. Z wyczerpania przymknęłam powieki, a po chwili mój oddech się unormował.
- Powinnaś się już położyć, to był ciężki dzień. - powiedział, odsuwając się na tyle, aby spojrzeć mi w oczy. Pokiwałam głową i starłam ostatnie słone krople z twarzy. Udałam się do łazienki, żeby zmyć reszki makijażu. Przeczesałam włosy i spięłam je w wysoki kucyk. Bezskutecznie próbowałam odnaleźć piżamę w torbie, kiedy przypomniałam sobie, że została u Dakoty. Wzięłam szybki prysznic i założyłam z powrotem ubrania z imprezy.
- Śpisz w ciuchach? - zaśmiał się Zayn, kiedy przykrywałam się kocem na kanapie w salonie.
- Nie mam piżamy. - powiedziałam obojętnie, układając się do snu.
- Chodź. - rozkazał, wyciągając rękę w moją stronę.
- Nigdzie nie idę, dobranoc.- oświadczyłam zamykając oczy.
- Dlaczego musisz być taka uparta? - zaśmiał się. Nie potrafiłam ukryć uśmiechu. Po chwili poczułam, że chłopak próbuje mnie podnieść.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam, kładąc ręce na jego karku, żeby nie spaść.
- Nie chciałaś iść sama. - wystawił język, uśmiechając się przy tym szeroko. Zayn wszedł na piętro, a następnie stręcił w jedno z 6 pomieszczeń. Moim oczom ukazał się średniej wielkości pokój z wielkim łóżkiem, białym biurkiem i szafą. Na przeciwko łożka wisiał duży telewizor plazmowy. Wszystko w pomieszczeniu miało swoje miejsce, nie było też zbędnych ozdób. Przeważał kolor biały, kotrastujący z czarną pościelą i jedną ze ścian. Męski, ale gustowny pokój.
- Ładnie tu masz. - powiedziałam rozglądając się.
- Dzięki. - chłopak uśmiechnął się lekko, podchodząc do rozsuwanej szafy. Wyjął z niej koszulkę i szorty przed kolano.
- Masz, w tym będzie ci wygodniej. Czuj się jak u siebie, a jeśli będziesz czegoś potrzebowała to śpię na kanapie na dole. - powiedział na odchodne i wyszedł z pokoju, zanim zdążyłam zaprotestować. Byłam bardzo zmęczona, dlatego postanowiłam posłuchać bruneta. Przebrałam się w koszulkę, która była na tyle duża, że postanowiłam zrezygnować z szortów. Łóżko Zayna było sto razy bardziej wygodne niż kanapa, przez co zrobiło mi się go trochę żal. Nie miałam jednak siły się tym przejmować. Z wyczerpania zasnęłam, kiedy tylko zamknęłam oczy.

Wyszedłem z pokoju, zostawiąjąc (T.I.) samą. Widziałem w jakim jest stanie, dlatego postanowiłem zrobić wszystko, żeby chociaż trochę odpoczęła. Musiała nabrać sił, a sen powinien był jej w tym pomóc. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem czarne bokserki. Wróciłem do salonu i położyłem się na kanapie, na której chwilę wcześniej leżała blondynka. Zamknąłem oczy i zasnąłem, jednak nie na długo. Obudził mnie preraźliwy krzyk, pomieszany z wołaniem o pomoc. Zerwałem się na równe nogi, bo w pierwszej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili dotarło do mnie, że to głos (T.I.). Ubrałem szare spodnie z dresu, leżące na fotelu obok i pobiegłem do pokoju, w którym spała. Wierciła się na łóżku z boku na bok, krzycząc i przebierając nogami. Podszedłem do niej i przytuliłem do siebie, żeby przestała się ruszać. Dostałem przez to pare kopniaków, ale nie przejmowałem się tym.
- (T.I.) obudź się, to tylko sen. - mówiłem, potrząsając jej ramionami. Dziewczyna otworzyła zapłakane oczyi spojrzała na mnie przerażona.
- Co ty tu robisz? Gdzie ja jestem? - pytała, nerwowo rozglądając się po pokoju.
- Miałaś zły sen. Wszystko jest w porządku, nie musisz się bać. - tłumaczyłem spokojnie, odgarniając kosmyki włosów z jej ślicznej twarzy.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. - wyznała ze skruchą.
- Nic się nie stało. Zostanę z Tobą, na wypadek gdyby znowu coś ci się przyśniło. - oświadczyłem, kładąc się obok dziewczyny. Przyciągnąłem ją do siebie, a ona wtuliła się we mnie mocno. W tamtej chwili nie potrzebowałem niczego więcej do szczęścia.
- Zayn.. - zaczęła, podpierając się na łokciach.
- Tak? - zapytałem, spoglądając w jej oczy.
- Chciałam ci podziękować za wszystko co dla mnie robisz. Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. - spojrzała na mnie badawczo.
- Dla ciebie wszystko. - odpowiedziałem pewny siebie, uśmiechając się lekko.
- Pocałuj mnie. - powiedziała szybko, a mi nie trzeba było dwa razy powtarzać.


_________________________________________
Heja! Na wstępie chciałam podziękować za tyle komentarzy pod poprzednią częścią, bo dzięki temu mam więcej motywacji do pisania ♥️! Miałam nadzieję, że dodam coś wcześniej, ale w zeszłym tygodniu miałam urodziny i zakończenie roku, więc same rozumiecie :D
Co sądzicie o tym opowiadaniu? Złoty chłopak z Zayna, nie? :D tak jak ostatnio, 15 komentarzy = następna część :)
littlegirl

piątek, 16 czerwca 2017

Fuckboy ~ cz.7

Nasze twarze dzieliły centumetry. Nie odrywaliśmy od siebie wzroku.
- (T.I.), wszędzie cię szukałam!
Zayn błyskawicznie się ode mnie odsunął. Spojrzałam na przyjaciółkę z wyrzutem, jednak kiedy zobaczyłam wyraz twarzy brunetki, natychmiast złagodniałam. Oczy miała czerwone, a policzki opuchnięte od płaczu.
- Słońce, co się stało? - zapytałam podchodząc do niej.
- Mój brat miał wypadek samochodowy.. - zaczęła, ale głos jej się załamał.
- Co z nim? - szepnęłam przerażona. Dominic był starszy od Dakoty o 2 lata. Często przesiadywał z nami, kiedy nocowałam u przyjaciółki. W połowie roku szkolnego wyznał mi miłość, której nie odwzajemniałam. Ze względu na bliskie relacje rodzeństwa postanowiliśmy o niczym nie mówić Dakocie, nie chcąc stawiać jej w niekomfortowej sytuacji.
- Jest.. jest w szpitalu.. (T.I.), ja muszę tam jechać! - krzyknęła zrozpaczona. Przytuliłam ją do siebie i głaskałam po głowie, żeby nieco się uspokoiła.
- Pojadę z tobą. Zaraz zamówimy taksówkę. - powiedziałam stanowczo, próbując zachować zimną krew. Dom był mi bliski i sama bałam się o jego stan.
- To nie jest najlepszy pomysł. Zostań tutaj, dam ci znać jak czegoś się dowiem. - uśmiechnęła się blado. Nie chciałam się narzucać, więc tylko pokiwałam głową. Całej sytuacji przyglądał się Zayn.
- Zadzwoniłem po taksówkę, będzie za 10 minut. - powiedział, kładąc rękę na ramieniu dziewczyny. Zaskoczyła mnie jego postawa, ale cieszyłam się, że potrafi się zachować odpowiednio do sytuacji. Całą trójką wyszliśmy na zewnątrz. Po chwili pod dom chłopaka podjechał samochód.
- Trzymaj się i zadzwoń do mnie. - poprosiłam przytulając przyjaciółkę na pożegnanie.
- Zadzwonię, obiecuję. Przepraszam, że nie możesz u mnie dzisiaj spać. - powiedziała smutno.
- W ogóle się tym nie przejmuj. Coś wykombinuję. - oświadczyłam na tyle wesoło, na ile byłam w stanie. Dziewczyna wsiadła do pojazdu i po chwili nie było po niej śladu. Dopiero wtedy pozwoliłam pojedynczym łzom spłynąć po policzkach.
- Ciii... wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - szepnął Zayn, przytulając mnie do siebie. Drżałam ze strachu. Zamknęłam oczy i wsunęłam twarz w zagłębienie jego szyi. Nie wiem ile czasu tak staliśmy, ale sama obecność chłopaka pomogła mi się uspokoić.
- Już jest okej. - uśmiechnęłam się blado, odsuwając od bruneta.
- Zostaniesz na noc u mnie. - oświadczył.
- Nie mogę. Nie chcę robić ci problemu. - powiedziałam zakłopotana.
- Nie powinnaś być teraz sama, więc nie ma o czym mówić. Poza tym, ktoś musi pomóc mi posprzątać po imprezie. - zaśmiał się, a ja po chwili do niego dołączyłam. Wróciliśmy do salonu pełnego ludzi. Poczułam jak Zayn obejmuje mnie w talii. Posłałam mu niezrozumiałe spojrzenie.
- Może to ci pomoże poczuć się tu lepiej. - szepnął mi do ucha. Czułam na sobie zawistny wzrok wszysktich dziewczyn w pomieszczeniu, ale nie miałam chwilowo głowy, żeby się tym przejmować. Zayn odnalazł Harrego i kazał mu wyprosić pijanych gości. Odniosłam wrażenie, że Zayn traktował go jak chłopaka od brudnej roboty.
- Jasne, już sie robi. Niall powiedział, że możemy przenieść imprezę do niego, ale ja też chyba spasuję dzisiaj. Co z Dakotą? - zwrócił się do mnie.
- Skąd wiesz? - zapytałam zaskoczona.
- Noo... byłem obok, kiedy zadzwonił jej telefon.. - tłumaczył załopotany, drapiąc się po karku. Wtedy przypomniałam sobie, jak zastałam ich razem w jednym z pokojów.
- Nie trzyma się najlepiej, ale ciężko jej się dziwić. - odpowiedziałam, a Harry spojrzał na mnie ze smutkiem.
- Dasz mi jej numer? - zapytał z nadzieją. Pokiwałam głową i podałam chłopakowi swój telefon. Przepisał numer i oddał mi moją własność z uśmiechem. Niespełna pół godziny później w domu zostały tylko dwie osoby, Zayn i ja. Wszędzie walały się butelki po alkoholu i rozsypane przekąski. Zaczęłam zbierać puszki po piwie, żeby jak najszybciej się z tym uporać.
- Zostaw, zrobię to rano. - powiedział chłopak, biorąc ode mnie opakowania i odstawiając je na stół.
- Pomogę ci, chociaż tak mogę ci się odwdzięczyć. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Nie musisz mi się odwdzięczać. Jesteś głodna? - zapytał patrząc mi w oczy. Poczułm ciarki na plecach. Nie wiem jak to robił, że nawet zwykłe pytanie wywoływało u mnie taką rekację.
- Niespecjalnie, za to napiłabym się kakao. - powiedziałam lekko zawstydzona. Zayn spojrzał na mnie zaskoczony, ale umiechnął się. Usiadłam na blacie kuchennym i przyglądałam się jego niezdarnym ruchom jak zaczarowana. Włosy opadły mu na czoło, przez co wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż zwykle.
O czym ty myślisz (T.I.)?
- Proszę, gotowe. - uśmiechnął się, podając mi kubek z gorącym napojem. Upiłam łyk i musiałam się bardzo postarać, żeby nie wypluć go z powrotem. Było okropnie gorzkie, ale nie chciałam sprawić chłopakowi przykrości, więc nic nie powiedziałam. Zeskoczyłam z blatu i wróciłam do salonu. Już wcześniej moją uwagę przykuły zdjęcia wiszące na ścianie. Większość z nich przedstawiała małe dziewczynki, z pewnością siostry Zayna. Na palcach jednej ręki można było policzyć te, które przedstawiały chłopaka, jednak wszystkie miały ze sobą coś wspólnego. Na każdym z nich Zayn trzymał w ręku mikrofon.
- Śpiewasz? - zapytałam przyglądając się fotografiom.
- Kiedyś śpiewałem. Nie jesteś śpiąca? - zapytał szyko, jakby nie chciał o tym rozmawiać. Nie chciałam dać za wygraną.
- Zaśpiewaj mi coś, proszę. - odwróciłam się do niego, nie spodziewając się, że stoi tuż za mną, przez co drugi raz znajdowaliśmy się w niewielkiej odległości od siebie. Chłopak położył jedną rękę na moim policzku, przybliżając się powoli. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Czekałam z niecierpliwością, aż w końcu mnie pocałuje. Właśnie wtedy zadzwonił telefon.

______________________________________________
Hej misie! Tak jak uprzedzałam, w zeszłym tygodniu nic się nie pojawiło przez mój wyjazd, ale wracam do Was z nowymi siłami na pisanie ♥️ Co sądzicie o tej części? Mam nadzieję, że nie była nudna. Dziękuję za miłe słowa pod ostatnim imaginem, myślę, że mogę podnieść poprzeczkę :D 15 komentarzy = następna część :)
littlegirl

czwartek, 1 czerwca 2017

Fuckboy ~ cz.6

Idziecie w złą stronę. Odwróć się. Zayn xOdruchowo wykonałam polecenie chłopaka i ujrzałam go, zbliżającego się do nas. Nie był sam, towarzyszyło mu czterech chłopaków, idących krok za brunetem. Wyglądali bardziej jak ochroniarze niż przyjaciele, ale w końcu to Zayn uważany był za "przywódcę stada".
- Uszczypnij mnie, bo chyba śnię. - szepnęła Dakota wpatrzona w chłopaków jak w obrazek. Zaśmiałam się pod nosem.
- Co tu robicie? - zawóciłam się do Zayn'a lekko podniesionym głosem, gdyż wciąż spora odległość między nami nie pozwalała na normalny ton.
- Przyszliśmy się upewnić, że macie zamiar pojawić się na imprezie. Nie tolerujemy spóźnień. - odpowiedział z zadziornym uśmiechem, kiedy znalazł się na przeciwko mnie.
- A nie mówiłam (T.I.)? - wtrąciła się Dakota, przez co posłałam jej gniewne spojrzenie.
- Widzę, że (T.I.) z natury nikogo nie słucha. - zaśmiał się.
Ma taki cudowny uśmiech...- Chciała mieć "wejście smoka". - powiedziała, puszczając chłopakowi oczko. Skrzywiłam się tylko, nie mając ochoty tego komentować.
- Idziemy? Twoi koledzy chyba się niecierpliwią. - zauważyłam, przyglądając się grupce chłopaków opierających się o mur w odległości jakiś trzech metrów od nas. Zayn skinął głową i podeszliśmy do jego kolegów. Kojarzyłam tylko jednego, średniego wzrostu blondyna o jasnej cerze.
- Niall, Liam, Louis, Harry. - wyrecytował chłopak wskazując kolejno każdego z nich. Nie odzywali się, jedynie Niall i Louis zdobyli się na uśmiech.
- Dakota. - powiedziała szybko przyjaciółka i wyciągnęła rękę, aby uścisnąć dłoń trzecioklasistów. Chociaż próbowała tego nie okazywać, wiedziałam, jak bardzo jest podekscytowana.
- (T.I.) - przedstawiłam się z uśmiechem, ale nie zamierzałam jakoś specjalnie się witać. Po chwili całą gromadą szliśmy w miejsce imprezy. Dakota zadbała o tematy do rozmów, aby nie dopuścić do niezręcznej ciszy. O dziwo, koledzy Zayn'a jednak umieli mówić i chętnie odpowiadali na flirt brunetki.

Cholera, jaka ona jest piękna..Szedłem obok dziewczyny marząc, aby złapać ją za rękę, ale nie mogłem tego zrobić. Nie chciałem jej spłoszyć. Cieszyłem się z samego faktu, że znajduje się tak blisko. Myślałem, że już nie przyjdzie, dlatego postanowiłem wziąć chłopaków i iść po nią. Wiedziałem od Dakoty, że wcześniej się spotykają i dała mi swój adres w razie potrzeby. Sama sądziła, że blondyka w ostatniej chwili zmieni zdanie. Podobno miała to w zwyczaju. Poprosiłem przyjaciół, żeby zagadywali brunetkę, chcąc mieć (T.I.) tylko dla siebie. Po kilku minutach drogi znaleźliśmy się parę metrów za resztą grupy. Zauważyłem, że dziewczyna jest lekko spięta.
- Denerwujesz się? - zapytałem spoglądając w jej przestraszone oczy.
- Nie. - zaprzeczyła.
- Kłamiesz. - stwierdziłem z uśmiechem, szturchając ją łokciem, co wywołało jej słodki śmiech.
- No dobra.. Nikogo tam nie znam, boję się, że się nie odnajdę. - wyznała ze skruchą.
- Znasz mnie, to powinno ci wystarczyć. - powiedziałem dumnie, przez co sam dostałem z łokcia w brzuch.
Droga minęła zdecydowanie za szybko. Po chwili znajowaliśmy się przed budynkiem pełnym ludzi, a muzykę słychać było chyba wzdłuż całej ulicy.
- Tak się kończy zostawianie imprezy bez gospodarza. - mruknąłem pod nosem. - Harry, idź to ogarnij, proszę.
Chłopak skinął głową i wszedł do domu pierwszy. Reszta podążyła za nim. Przepuściłem (T.I.) w drzwiach i korzystając z okazji, że znajduje się tak blisko, pochyliłem się nad nią i szepnąłem do ucha, że pięknie wygląda.

- Pięknie wyglądasz. - szepnął Zayn. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, a policzki oblał rumieniec, co nie umknęło uwadze chłopaka.
- Dziękuję. - opowiedziałam wyraźnie zawstydzona. Weszłam do salonu, w którym roiło się od skąpo ubranych dziewczyn i śliniących się na ich widok chłopaków. Większość zmierzyła mnie wzrokiem, którego nie uznałam za przyjazny. Usiadłam na jednym z krzeseł przy masywnym drewnianym stole. Podobał mi się styl, w jaki urządzony był dom bruneta. Surowość nowoczesnych mebli przełamywały drewniane elementy i duże donice z kwiatami. Liczyłam, że ktoś pierwszy wykaże się inicjatywą nawiązania rozmowy, bo sama nie miałam na to odwagi. Po dziesięciu minutach wpatrywania się w ścianę stwierdziłam, że nie ma to większego sensu. Zarówno Zayn jak i Dakota znikęli z mojego pola widzenia, dlatego postanowiłam poszukać któregoś z nich. Sprawdziłam w kuchni, łazience i na tarasie. Po żadnym ani śladu. Nie byłam pewna, czy to zachowanie na miejscu, ale udałam się schodami na piętro, do bardziej "prywatnej" części domu. Przed wejściem do każdego z pomieszczeń grzecznie pukałam. W ostatnim pokoju znalazłam przyjaciółkę, całującą się z chłopakiem w lokach. Chyba miał na imię Harry. Nie chcąc im przeszkadzać, czym prędzej wyszłam i wróciłam na parter. Nie wiedziałam, gdzie mogę znaleźć Zayn'a, a mój imprezowy humor się ulotnił. Zarzuciłam kurtkę i wsunęłam do kieszeni telefon. Postanowiłam zrobić sobie spacer, a potem wrócić po Dakotę i resztę swoich rzeczy.
- A ty dokąd? - usłyszałam za sobą znajomy głos, który powodował, że moje mięśnie samoistnie się napinały. Odwróciłam się i z przyjemnością zauważyłam, że znajduję się w niebezpiecznej odległości od chłopaka. Zrobiłam krok do tyłu, przez co moje plecy napotkały zamknięte drzwi.
- Przewietrzyć się tylko. - odpowiedziałam niewinnie.
- Gdybyś chciała się tylko przewietrzyć, poszłabyś na taras. - wytknął, mrużąc oczy, przez co wyglądał naprawdę seksownie.
- Zayn, przepraszam, ale nie czuję się tu najlepiej. Imprezy nie są dla mnie. - spuściłam głowę.

Spuściła głowę, przez co nie mogłem dłużej wpatrywać się w te piękne oczy. Uniosłem jej brodę dwoma palcami, aby to zmienić. Odległość między nami była tak niewielka, że doskonale słyszałem przyspieszony oddech (T.I.). Była tak samo spięta jak podczas drogi. Zacząłem przypuszczać, że to ja tak na nią działałem i nie ukrywam, że podobało mi się to. W mojej głowie pojawiały się różne nieprzyzwoite myśli. Z pewnością były za to odpowiedzialne wypite chwilę wcześniej shoty. Im dłużej powtarzałem sobie, że nie mogę tego zrobić, tym większą miałem ochotę, żeby ją pocałować. Nie robiła nic, co wskazywałoby na to, że sama tego nie chce, co dodatkowo zachęcało mnie do działania. Nasze twarze dzieliły centymetry. Nie odrywaliśmy od siebie wzroku.
- (T.I.), wszędzie cię szukałam!
_______________________________________
Hej misie ♥️ jak Wam się podoba ta część? Jestem z niej średnio zadowolona, mam nadzieję, że chociaż połowie z Was przypadnie do gustu :) Pod ostatnim postem było mniej komentarzy niż zwykle, dlatego zastanawiam się, czy w ogóle kontynuować te opowiadanie..
littlegirl

PS. W przyszłym tygodniu post się raczej nie pojawi, bo wyjeżdżam nad morze ze szkoły :(