Czekałam
z niecierpliwością, aż w końcu mnie pocałuje. Właśnie wtedy
zadzwonił telefon.
- To pewnie Dakota. - powiedziałam drżącym głosem, spoglądając w jego ciemne oczy.
- Będzie dobrze. - szepnął, gładząc dłonią mój policzek. Wzięłam głęboki oddech i niechętnie wyswobodziłam się z objęć chłopaka. Podeszłam do wysepki kuchennej, odłożyłam na blat kubek z kakaem i znalazłam telefon.
- I jak? - zapytałam z nadzieją, nie chcąc okazywać strachu przed Dakotą. W jej oczach Dom był dla mnie tylko starszym bratem przyjaciółki z klasy.
- (T.I.).. on jest w śpiączce.. nie wiadomo kiedy się obudzi.. - łkała do słuchawki. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Dakota.. tak mi przykro.. - zaczęłam, czując mokre krople na policzkach, jednak wiedziałam, że szybko muszę się uspokoić. - Nie możesz tracić nadziei, słyszysz? Dom jest silny, a w ten sposób jego organizm oszczędza mu cierpienia. Wyjdzie z tego, rozumiesz?
- Obyś miała rację. Muszę kończyć, trzymaj się. - powiedziała drżącym głosem.
- Ty też. - rzuciłam szybko, zanim brunetka zdążyła przerwać połączenie. Odłożyłam telefon na blat i rozpłakałam się jak małe dziecko. Czułam pustkę, której nie potrafiłam opisać słowami. Dotarło do mnie, że zależało mi na Dominicu bardziej niż powinno. Nie kochałam go jak chłopaka, bardziej jak przyjaciela. Po jego wyznaniu dużo rozmawialiśmy, potrafiliśmy spędzać całe noce przy telefonie. Przywiązałam się do niego.
- Cii.. jestem tu. - usłyszałam nad uchem szept Zayna. Obrócił mnie tak, żeby spojrzeć na moją zapłakaną twarz.
- Nie powinieneś widzieć mnie w takim stanie. - powiedziałam szlochając.
- Jesteś śliczna kiedy się śmiejesz i piękna, kiedy płaczesz. - wyznał, nie odrywając ode mnie wzroku. Spuściłam głowę zawstydzona, a chłopak przyciągnął mnie do siebie. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie i beztrosko, jakby wszystkie problemy nie istniały. Bo nie istaniały. Przynajmniej w tym jednym momencie. Z wyczerpania przymknęłam powieki, a po chwili mój oddech się unormował.
- Powinnaś się już położyć, to był ciężki dzień. - powiedział, odsuwając się na tyle, aby spojrzeć mi w oczy. Pokiwałam głową i starłam ostatnie słone krople z twarzy. Udałam się do łazienki, żeby zmyć reszki makijażu. Przeczesałam włosy i spięłam je w wysoki kucyk. Bezskutecznie próbowałam odnaleźć piżamę w torbie, kiedy przypomniałam sobie, że została u Dakoty. Wzięłam szybki prysznic i założyłam z powrotem ubrania z imprezy.
- Śpisz w ciuchach? - zaśmiał się Zayn, kiedy przykrywałam się kocem na kanapie w salonie.
- Nie mam piżamy. - powiedziałam obojętnie, układając się do snu.
- Chodź. - rozkazał, wyciągając rękę w moją stronę.
- Nigdzie nie idę, dobranoc.- oświadczyłam zamykając oczy.
- Dlaczego musisz być taka uparta? - zaśmiał się. Nie potrafiłam ukryć uśmiechu. Po chwili poczułam, że chłopak próbuje mnie podnieść.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam, kładąc ręce na jego karku, żeby nie spaść.
- Nie chciałaś iść sama. - wystawił język, uśmiechając się przy tym szeroko. Zayn wszedł na piętro, a następnie stręcił w jedno z 6 pomieszczeń. Moim oczom ukazał się średniej wielkości pokój z wielkim łóżkiem, białym biurkiem i szafą. Na przeciwko łożka wisiał duży telewizor plazmowy. Wszystko w pomieszczeniu miało swoje miejsce, nie było też zbędnych ozdób. Przeważał kolor biały, kotrastujący z czarną pościelą i jedną ze ścian. Męski, ale gustowny pokój.
- Ładnie tu masz. - powiedziałam rozglądając się.
- Dzięki. - chłopak uśmiechnął się lekko, podchodząc do rozsuwanej szafy. Wyjął z niej koszulkę i szorty przed kolano.
- Masz, w tym będzie ci wygodniej. Czuj się jak u siebie, a jeśli będziesz czegoś potrzebowała to śpię na kanapie na dole. - powiedział na odchodne i wyszedł z pokoju, zanim zdążyłam zaprotestować. Byłam bardzo zmęczona, dlatego postanowiłam posłuchać bruneta. Przebrałam się w koszulkę, która była na tyle duża, że postanowiłam zrezygnować z szortów. Łóżko Zayna było sto razy bardziej wygodne niż kanapa, przez co zrobiło mi się go trochę żal. Nie miałam jednak siły się tym przejmować. Z wyczerpania zasnęłam, kiedy tylko zamknęłam oczy.
Wyszedłem z pokoju, zostawiąjąc (T.I.) samą. Widziałem w jakim jest stanie, dlatego postanowiłem zrobić wszystko, żeby chociaż trochę odpoczęła. Musiała nabrać sił, a sen powinien był jej w tym pomóc. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem czarne bokserki. Wróciłem do salonu i położyłem się na kanapie, na której chwilę wcześniej leżała blondynka. Zamknąłem oczy i zasnąłem, jednak nie na długo. Obudził mnie preraźliwy krzyk, pomieszany z wołaniem o pomoc. Zerwałem się na równe nogi, bo w pierwszej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili dotarło do mnie, że to głos (T.I.). Ubrałem szare spodnie z dresu, leżące na fotelu obok i pobiegłem do pokoju, w którym spała. Wierciła się na łóżku z boku na bok, krzycząc i przebierając nogami. Podszedłem do niej i przytuliłem do siebie, żeby przestała się ruszać. Dostałem przez to pare kopniaków, ale nie przejmowałem się tym.
- (T.I.) obudź się, to tylko sen. - mówiłem, potrząsając jej ramionami. Dziewczyna otworzyła zapłakane oczyi spojrzała na mnie przerażona.
- Co ty tu robisz? Gdzie ja jestem? - pytała, nerwowo rozglądając się po pokoju.
- Miałaś zły sen. Wszystko jest w porządku, nie musisz się bać. - tłumaczyłem spokojnie, odgarniając kosmyki włosów z jej ślicznej twarzy.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. - wyznała ze skruchą.
- Nic się nie stało. Zostanę z Tobą, na wypadek gdyby znowu coś ci się przyśniło. - oświadczyłem, kładąc się obok dziewczyny. Przyciągnąłem ją do siebie, a ona wtuliła się we mnie mocno. W tamtej chwili nie potrzebowałem niczego więcej do szczęścia.
- Zayn.. - zaczęła, podpierając się na łokciach.
- Tak? - zapytałem, spoglądając w jej oczy.
- Chciałam ci podziękować za wszystko co dla mnie robisz. Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. - spojrzała na mnie badawczo.
- Dla ciebie wszystko. - odpowiedziałem pewny siebie, uśmiechając się lekko.
- Pocałuj mnie. - powiedziała szybko, a mi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
- To pewnie Dakota. - powiedziałam drżącym głosem, spoglądając w jego ciemne oczy.
- Będzie dobrze. - szepnął, gładząc dłonią mój policzek. Wzięłam głęboki oddech i niechętnie wyswobodziłam się z objęć chłopaka. Podeszłam do wysepki kuchennej, odłożyłam na blat kubek z kakaem i znalazłam telefon.
- I jak? - zapytałam z nadzieją, nie chcąc okazywać strachu przed Dakotą. W jej oczach Dom był dla mnie tylko starszym bratem przyjaciółki z klasy.
- (T.I.).. on jest w śpiączce.. nie wiadomo kiedy się obudzi.. - łkała do słuchawki. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Dakota.. tak mi przykro.. - zaczęłam, czując mokre krople na policzkach, jednak wiedziałam, że szybko muszę się uspokoić. - Nie możesz tracić nadziei, słyszysz? Dom jest silny, a w ten sposób jego organizm oszczędza mu cierpienia. Wyjdzie z tego, rozumiesz?
- Obyś miała rację. Muszę kończyć, trzymaj się. - powiedziała drżącym głosem.
- Ty też. - rzuciłam szybko, zanim brunetka zdążyła przerwać połączenie. Odłożyłam telefon na blat i rozpłakałam się jak małe dziecko. Czułam pustkę, której nie potrafiłam opisać słowami. Dotarło do mnie, że zależało mi na Dominicu bardziej niż powinno. Nie kochałam go jak chłopaka, bardziej jak przyjaciela. Po jego wyznaniu dużo rozmawialiśmy, potrafiliśmy spędzać całe noce przy telefonie. Przywiązałam się do niego.
- Cii.. jestem tu. - usłyszałam nad uchem szept Zayna. Obrócił mnie tak, żeby spojrzeć na moją zapłakaną twarz.
- Nie powinieneś widzieć mnie w takim stanie. - powiedziałam szlochając.
- Jesteś śliczna kiedy się śmiejesz i piękna, kiedy płaczesz. - wyznał, nie odrywając ode mnie wzroku. Spuściłam głowę zawstydzona, a chłopak przyciągnął mnie do siebie. W jego ramionach czułam się tak bezpiecznie i beztrosko, jakby wszystkie problemy nie istniały. Bo nie istaniały. Przynajmniej w tym jednym momencie. Z wyczerpania przymknęłam powieki, a po chwili mój oddech się unormował.
- Powinnaś się już położyć, to był ciężki dzień. - powiedział, odsuwając się na tyle, aby spojrzeć mi w oczy. Pokiwałam głową i starłam ostatnie słone krople z twarzy. Udałam się do łazienki, żeby zmyć reszki makijażu. Przeczesałam włosy i spięłam je w wysoki kucyk. Bezskutecznie próbowałam odnaleźć piżamę w torbie, kiedy przypomniałam sobie, że została u Dakoty. Wzięłam szybki prysznic i założyłam z powrotem ubrania z imprezy.
- Śpisz w ciuchach? - zaśmiał się Zayn, kiedy przykrywałam się kocem na kanapie w salonie.
- Nie mam piżamy. - powiedziałam obojętnie, układając się do snu.
- Chodź. - rozkazał, wyciągając rękę w moją stronę.
- Nigdzie nie idę, dobranoc.- oświadczyłam zamykając oczy.
- Dlaczego musisz być taka uparta? - zaśmiał się. Nie potrafiłam ukryć uśmiechu. Po chwili poczułam, że chłopak próbuje mnie podnieść.
- Co ty robisz?! - krzyknęłam, kładąc ręce na jego karku, żeby nie spaść.
- Nie chciałaś iść sama. - wystawił język, uśmiechając się przy tym szeroko. Zayn wszedł na piętro, a następnie stręcił w jedno z 6 pomieszczeń. Moim oczom ukazał się średniej wielkości pokój z wielkim łóżkiem, białym biurkiem i szafą. Na przeciwko łożka wisiał duży telewizor plazmowy. Wszystko w pomieszczeniu miało swoje miejsce, nie było też zbędnych ozdób. Przeważał kolor biały, kotrastujący z czarną pościelą i jedną ze ścian. Męski, ale gustowny pokój.
- Ładnie tu masz. - powiedziałam rozglądając się.
- Dzięki. - chłopak uśmiechnął się lekko, podchodząc do rozsuwanej szafy. Wyjął z niej koszulkę i szorty przed kolano.
- Masz, w tym będzie ci wygodniej. Czuj się jak u siebie, a jeśli będziesz czegoś potrzebowała to śpię na kanapie na dole. - powiedział na odchodne i wyszedł z pokoju, zanim zdążyłam zaprotestować. Byłam bardzo zmęczona, dlatego postanowiłam posłuchać bruneta. Przebrałam się w koszulkę, która była na tyle duża, że postanowiłam zrezygnować z szortów. Łóżko Zayna było sto razy bardziej wygodne niż kanapa, przez co zrobiło mi się go trochę żal. Nie miałam jednak siły się tym przejmować. Z wyczerpania zasnęłam, kiedy tylko zamknęłam oczy.
Wyszedłem z pokoju, zostawiąjąc (T.I.) samą. Widziałem w jakim jest stanie, dlatego postanowiłem zrobić wszystko, żeby chociaż trochę odpoczęła. Musiała nabrać sił, a sen powinien był jej w tym pomóc. Wziąłem szybki prysznic i ubrałem czarne bokserki. Wróciłem do salonu i położyłem się na kanapie, na której chwilę wcześniej leżała blondynka. Zamknąłem oczy i zasnąłem, jednak nie na długo. Obudził mnie preraźliwy krzyk, pomieszany z wołaniem o pomoc. Zerwałem się na równe nogi, bo w pierwszej chwili nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili dotarło do mnie, że to głos (T.I.). Ubrałem szare spodnie z dresu, leżące na fotelu obok i pobiegłem do pokoju, w którym spała. Wierciła się na łóżku z boku na bok, krzycząc i przebierając nogami. Podszedłem do niej i przytuliłem do siebie, żeby przestała się ruszać. Dostałem przez to pare kopniaków, ale nie przejmowałem się tym.
- (T.I.) obudź się, to tylko sen. - mówiłem, potrząsając jej ramionami. Dziewczyna otworzyła zapłakane oczyi spojrzała na mnie przerażona.
- Co ty tu robisz? Gdzie ja jestem? - pytała, nerwowo rozglądając się po pokoju.
- Miałaś zły sen. Wszystko jest w porządku, nie musisz się bać. - tłumaczyłem spokojnie, odgarniając kosmyki włosów z jej ślicznej twarzy.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. - wyznała ze skruchą.
- Nic się nie stało. Zostanę z Tobą, na wypadek gdyby znowu coś ci się przyśniło. - oświadczyłem, kładąc się obok dziewczyny. Przyciągnąłem ją do siebie, a ona wtuliła się we mnie mocno. W tamtej chwili nie potrzebowałem niczego więcej do szczęścia.
- Zayn.. - zaczęła, podpierając się na łokciach.
- Tak? - zapytałem, spoglądając w jej oczy.
- Chciałam ci podziękować za wszystko co dla mnie robisz. Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. - spojrzała na mnie badawczo.
- Dla ciebie wszystko. - odpowiedziałem pewny siebie, uśmiechając się lekko.
- Pocałuj mnie. - powiedziała szybko, a mi nie trzeba było dwa razy powtarzać.
_________________________________________
Heja! Na wstępie chciałam podziękować za tyle komentarzy pod poprzednią częścią, bo dzięki temu mam więcej motywacji do pisania ♥️! Miałam nadzieję, że dodam coś wcześniej, ale w zeszłym tygodniu miałam urodziny i zakończenie roku, więc same rozumiecie :D
Co sądzicie o tym opowiadaniu? Złoty chłopak z Zayna, nie? :D tak jak ostatnio, 15 komentarzy = następna część :)
littlegirl