- Kto Ci kazał w ogóle to robić?! Jesteś tylko, jebaną asystentką! - krzyczał na mnie mój szef. Miałam już po dziurki w nosie jego zachowania. Poniżał mnie przy każdej możliwej okazji. A w tym momencie cała ekipa, łącznie z organizatorami imprezy, gwiazdami i naszymi pracownikami, patrzeli właśnie na nas...
Jak doszło do tej sytuacji?!
Jestem asystentką stylisty gwiazd, a dokładniej: asystentka stylisty Harrego Stylesa.
Artysta jest u szczytu swojej kariery. Co prawda nie mam z nim codziennego kontaktu, ale wszystkie sprawy które powinna załatwiać jego stylistką, załatwiam ja. Jej asystentka!
Tak było i tym razem, moja bezpośrednia przełożona, zjebała znowu sprawę i w ostatniej chwili udało mi się to uratować. Jak widać nie każdemu się to spodobało.
- Czemu w ogóle się za to wzięłaś?! - wciąż się na mnie wydzierał - Weźmiesz za wszystko odpowiedzialność! - groził palcem
- Pan Styles miał wyjść nago?! - zapytałam ironicznie.
- Ty mała suko! - syknął przez zęby i wymierzył mi cios w policzek. Piekło, kurewsko bolało! Zacisnęłam mocniej zęby, odsunęłam włosy z twarzy i po prostu odeszłam od tego gbura. Krzyczał coś jeszcze za mną, ale miałam to już gdzieś. Zabrałam swoje rzeczy, złapałam taksówkę i wróciłam do swojego mieszkania.
Zajęłam się opatrzeniem małej ranki na policzku, którą zostawił mi szef i usiadłam przy biurku w celu napisania wypowiedzenia. Przekroczył granice! A może już dawno ją przekroczył, tylko teraz zebrałam się na odwage...?!
Zapakowałam dokument w małą kopertę. Postanowiłam załatwić to od razu i 40 minut później byłam w siedzibie firmy.
Wjechałam windą na piętro prezesa i podeszłam do jego sekretarki.
- Cześć. - uśmiechnęłam się do młodej, przestraszonej kobiety. Od razu było widać, że przechodzi ciężki czas. Była zmęczona, miała cienie pod oczami, zapadnięte policzki, dużo schudła... - Prezes jest u siebie?
- Tak, ale ma spotkanie.
- Z kim?
- Z Harrym Stylesem.
- To nawet dobrze się składa. - mruknęłam do siebie - Dzięki. - skinęłam głową i weszłam do jamy lwa.
- Co to ma znaczyć?!- prezes wstał ze swojego miejsca, od razu na mnie krzycząc - Co Ty sobie wyobrażasz?! Najpierw mnie lekceważysz, a teraz jeszcze okazujesz brak szacunku?! - nie spodziewałam się, że zrobi awanturę przy Stylesie.
- Osobiście Cie informuje, że odchodzę! - rzuciłam przed niego swoje wypowiedzenie - Szukaj kolejnej naiwnej. - odwróciłam się w stronę gwiazdy, zdezorientowanej w tym momencie - Miło się z Panem pracowało, nawet jeśli Pan o mnie nie wiedział. - uśmiechnęłam się szczerze i wyszłam z biura. Czułam ogromną ulgę.
- Co za niewdzięczna górniara!! - słyszałam za sobą. Sekretarka spojrzała na mnie smutniej
- Nie przejmuj się. - machnęłam na to ręką - Pewnie będziesz miała przeze mnie więcej pracy, ale dobrze Ci radze. Odejdź stąd, dopóki twoja psychika daje sobie radę. - skinęła tylko głową.
Prawda jest taka, że sama zaczęłam chodzić do psychologa, żeby uleczyć to, co ten facet zepsuł.
Kto dałby radę przyjmować codziennie tyle krytyki i nie stracić pewności siebie i wiary w ludzkości...
Po wielu godzinach terapii zdecydowałam się odejść z pracy, nie sądziłam jednak że z chwili na chwilę postanowię to zrealizować.
Godzinę później siedziałam w barze.
- Barman! - zawołałam młodego mężczyznę.
- Co podać?
- Coś na uczczenie odejścia z pracy. - uśmiechnęłam się szczerze. Miłe uczucie, dawno tego nie robiłam.
Chłopak szybko przygotował kolorowy trunek i życząc mi miłego popołudnia wrócił do obowiązków.
- Jak dobrze...
Czy teraz dam radę wrócić do swojego, bezstresowego życia??!
Byłam lekko podpita gdy wracałam spacerkiem do domu. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek telefonu.
- Nieznany? - zdziwiłam się, ale odebrałam - Halo? - odchrząknąłem by nie było słychać że piłam
- Halo? Jestem Paul, manager Harrego Stylesa. - zatkało mnie, skąd mają mój numer? Czemu w ogóle dzwoni?! - Halo? T.i.? Jesteś tam?
- Ammm... tak. Coś się stało? Są jakieś problemy po dzisiejszej imprezie? - czemu wszystko przydarza mi się jednego dnia?!
- Nie, zdecydowanie nie. Czy możemy się spotkać?
- Teraz?
- Jutro. Co powiesz na lunch? Wyślę Ci wiadomość z adresem.
- Dobrze, do zobaczenie. - mruknęłam cicho
- Do jutra. - rozłączył sie.
Następny dzień przyszedł z bólem głowy, kompletnie nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Ożywił mnie jednak sms z adresem spotkania. Szybko znalazłam informacje o restauracji. Ubrałam się w obcisły, biały top, do tego szerokie błękitne spodnie i tego samego koloru marynarkę. Damskie garnitury to teraz hit. Dobrałam odpowiednie dodatki, stawiając tym razem na wysokie eleganckie szpilki, klasyczny makijaż i rozpuszczone włosy.
10 minut przed umówionym czasem weszłam do lokalu. Kelnerka zaprowadziła mnie do odpowiedniego stolika, gdzie czekał Harry Styles?!
- Dzień dobry. Jestem (T.i.)(T.n.). - mruknęłam cicho siadając na przeciwko Niego. - Z Panem miałam się spotkać?
- Witaj, wiem kim jesteś... - uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki w policzkach. Wygląda idealnie gdy się pokazują. - Paul zaraz powinien być. - spojrzał na zegarek.
Wyglądał dzisiaj dość zwyczajnie. Zwykła koszulka, proste, jeansowe spodnie.. Żadnego szału, a jednak wszystko do Niego pasowało. Włosy zaczesał do tyłu, zapewne ręką.
Podobał mi się w takim wydaniu. Nie krzyczał kolorami, ani błyskotkami, jak to był zawsze pokazywany przed kamerami.
- Pewnie jesteś zaskoczona. Tak nagle się z Tobą skontaktowaliśmy. - patrzał prosto w moje oczy, nie byłam w stanie utrzymać tego spojrzenia. - Powiem wprost...
- O jesteście już? - podszedł inny mężczyzna, przerywając Stylesowi. - Jestem Paul, dzwoniłem wczoraj. - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Dzień dobry. - manager wyjął tablet. Wpisał coś i podsunął urządzenie w moją stronę. Na ekranie było zdjęcie Harrego z wczorajszej gali (patrz zdj na dole). W tym mocno kolorowym, błyszczącym i kontrowersyjnym stroju jaki dla Niego wybrałam. Poczułam ścisk w żołądku. Co jeśli im się nie podobał? Albo wywołałam tym jakiś skandal? Jeśli On ma teraz kłopoty?
- Jest jakiś problem? Przepraszam, nie chciałam żeby tak wyszło... - zaczynałam panikować. - Wszystko działo się tak szybko, moi przełożeni zrzucili na mnie to w ostatniej chwili i... - tłumaczyłam się, nie wiedząc nawet czy mam kłopoty. Dłonie mi strasznie drżały
- Spokojnie... - Harry złapał mnie za rękę i czule ścisnął. To może gest nie na miejscu, ale naprawdę mnie uspokoił - Nie masz żadnych kłopotów. Wręcz przeciwnie...
- Zaimponowałaś nam. - dodał Paul - Mam wrażenie, że znasz go lepiej niż ktokolwiek inny...
- Chciałbym żebyś była moją osobistą asystentką, stylistką i...
- Jak to? - zmarszczyłam brwi. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
- Jesteś świetna w tym co robisz. - Styles był pewny swoich słów. Do tego wciąż nie puszczał mojej dłoni.
- Ja musze już iść, ale wy jeszcze pogadajcie, ustalcie co i jak... - manager błyskawicznie wstał z miejsca i wyszedł.
- Co o tym myślisz? - brunet też wstał, zostawił po sobie uczucie chłodu w miejscu gdzie mnie dotykał. Nie spodziewałam się jednak, że przysiądzie się obok mnie. - Prawdę mówiąc... - znów złapał mnie za rękę - ...Widziałem to jak Cie potraktował na gali. Przepraszam, że nie mogłem zareagować jak należy... - spuścił głowę.
- To nie Twoja wina, nie musisz tak się mną przejmować. - czułam motylki w brzuchu. Co się dzieje? Przecież to nikt bliski. Jako mężczyzna jest bardzo przystojny, nieco szalony, ale pociąga mnie to w Nim. Artystą też jest wspaniałym, uwielbiam jego piosenki i grę aktorską... Ale czy taki ktoś mógłby zwrócić uwagę na takiego szaraka jak ja? Niee! To na pewno jakiś żart...
- Wspomniałaś wczoraj, że nie wiem o Twoim istnieniu, wręcz przeciwnie, wiem o tobie bardzo dużo. Nie przestrasz się mnie, proszę... Ja, po prostu... Próbuje powiedzieć...
- O czym Ty mówisz? - wyrwałam dłoń w panice. Mimo wszystko się przestraszyłam... Czy to normalne? Ukryta kamera?! - Co to wszystko ma znaczyć?
- (T.i.), proszę. - westchnął i schował twarz w dłonie. Co tu się dzieje? Poczułam się dość dziwnie, serce waliło mi jak szalone... czego mam się spodziewać?!
- Panie Styles? - szepnęłam siadając z powrotem obok Niego. Złapałam go za jedną dłoń. - Czy coś się stało? Ma Pan przeze mnie kłopoty?
- Tak, duże... - spojrzał na mnie zaszklonymi oczami.
- Nie rozumiem.
- Możesz mnie uznać za wariata, szaleńca i człowieka którego zdrowe zmysły opuściły, ale się zakochałem. Od pierwszego wejrzenia... - zatkało mnie - Nasze pierwsze spotkanie nie powinno tak wyglądać, ale nie mogłem się powstrzymać. - uśmiechnął się lekko.
- Ja... Nie wiem co powiedzieć. Zaskoczył mnie Pan.
- Proszę, mów mi Harry. - odwzajemniłam uśmiech.
- Harry... Może jestem tak samo szalona jak Ty... - zmarszczył niezrozumiale brwi - Zróbmy wszystko jak należy.
- Naprawdę? Nie odrzucasz mnie? - ścisnął mocniej moją dłoń
- Nie. - momentalnie znalazłam się w jego objęciach. Pachniał tak dobrze... Przyjemne ciepło rozlało się po moim sercu. To dziwny początek, ale kto wie co z tego będzie...
Koniec
Naat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz