Mogą się pojawić sceny o zabarwieniu erotycznym.
Przystanęłam i rozejrzałam się wokół na pięknie ubraną salę weselną. Stół Państwa Młodych był ukoronowaniem mojej pracy, przyozdobiony w światełka, świece i różnorakie kwiaty i rośliny, które dzięki swojej różnorodności, oczywiście w przeważającej bieli, komponowały się w motyw leśny przewodzący całemu weselu. Jestem właścicielką lokalu i muszę przyznać, że dekorowanie sal to mój konik.. zwłaszcza na taki magiczny dzień jak ślub i wesele. Mi nie poszczęściło się w miłości, dlatego postanowiłam pomóc innym w sprawieniu, aby ten jedyny dzień był dla nich wyjątkowy. Zawsze witam Państwa młodych po przyjeździe z kościoła, więc postanowiłam podjechać do domu, aby się odświeżyć i przebrać. Przed wyjazdem jednak sprawdziłam czy na kuchni wszystko w porządku i czy moja ekipa kelnerów przyjechała. Były to głównie osoby młode, które chcą sobie dorobić w weekendy, i byli na prawdę wspaniali. Miałam ze wszystkimi dobry kontakt, wychodzę z założenia, że miejsce pracy nie musi wzbudzać postrachu.
Skonczyłam delikatny makijaż i upięłam włosy w luźnego koka. Spojrzałam na siebie zadowolona w lustrze. Satynowa dopasowana sukienka o długości MIDI zatrzymywała się w strategicznych miejscach, a od bioder swobodnie opadała w dół. Lubiłam ją. Do tego niskie beżowe szpilki zwężające się na przodzie. Oczywiście miałam na miejscu sandały na przebranie gdyby trzeba było za czymś biegać - różnie bywa. Dom miałam tylko kilometr od lokalu mieszczącego się w dworku w którym też były noclegi dla gości i dla mnie kiedy trwało wesele, bo przecież nad ranem trzeba pomóc wszystko ogarnąć pod poprawiny. Dojechałam na miejsce tuż przed przyjazdem młodych i już czekałam z szampanówkami na środku sali. Mój strój nie był jedynie dla mojej zachcianki, ale głównie dlatego, że często przewijam się na zdjęciach właśnie w takich sytuacjach jak ta. Stałam przy drzwiach w kuchni obserwując jak podawany jest obiad, kiedy poczułam na sobie czyjś wzrok. Nie mogłam namierzyć jedynie czyj on był. Przeleciałam wzrokiem po gościach, ale nadal nie mogłam znaleźć osoby, która sprawiała, że czuję się tak nieswojo. Może mi się wydaje. Już miałam przejść do kuchni, kiedy spotkałam niebieskie oczy tak mocno świdrujące moją osobę. Był to świadek Pana młodego. Uniósł kieliszek szampana w moją stronę z delikatnym uśmiechem na ustach, kiedy zauważył, że też go obserwuję. Przyznaję, że postanowiłam bezwstydnie mu się przyjrzeć. Wyglądał niesamowicie. Ciemne włosy miał zaczesane do góry i ułożone w kontrolowanym nieładzie, delikatny kilkudniowy zarost dodawał mu męskości, której i bez tego przypuszczam by mu nie brakowało. Śnieżnobiały uśmiech i rozjaśniające twarz oczy. A ubranie? To przez to, co miał na sobie tak szczerze się uśmiechałam. Garnitur w kolorze butelkowej zieleni, pod marynarką kamizelka tego samego koloru i biała koszula. Wyglądał jak gdyby był szyty na miarę.. stworzony specjalnie dla niego. Byliśmy przypadkowo dopasowani strojem.
Nachylił się nad stołem do młodych -Louisa i Eleonor - po czym wstał i ruszył w moim kierunku.
Moje serce zaczęło niesamowicie szybko tłuc się w piersi, niemal czułam jak obija mi żebra. Wiem, że nie powinnam, ale spanikowałam i w prędkości światła weszłam w głąb korytarza po to, żeby skręcić i ukryć się w kuchni. Zamknęłam za sobą drzwi i wzięłam dwa głębokie wdechy.
Uniosłam wzrok i zobaczyłam, że wszyscy na mnie patrzą.
-Było mi duszno. - odpadłam szybko i podeszłam do drugich drzwi, które przez kuchnię prowadziły na zewnątrz. Na tyły ogrodu.
-Wiesz, że w kuchni jest bardziej duszno niż tam, tak? - zapytał Jacek, który pracował u mnie już 3 lata, czyli był ze mną od początku. Skarciłam go wzrokiem i postanowiłam nie odpowiadać na to pytanie.
-Jestem na zewnątrz gdybyście mnie potrzebowali. - odparłam i pchnęłam drzwi zderzając się z rześkim powietrzem. Jest początek czerwca, więc jeszcze nie dokuczają upały. Zamknęłam oczy, ale po sekundzie w moich myślach pojawiły się jego niebieskie wywołując motylki w brzuchu. Zachowuję się jak nastolatka.
-Naat! - usłyszałam z kuchni. No to po przerwie.
-Mlodzi chcą żebyś wjechała z tortem za pięć minut. - wynurzył się Jacek nadawczo na mnie patrząc.
-W porządku? - zapytał kiedy reszta nie słyszała, a ja skinęłam głową z uśmiechem na ustach. Wyśmiałby mnie, gdyby się dowiedział, że przestraszyłam się przystojnego mężczyzny.
-Pojde przygotować tort. - zaśmiałam się z własnej głupoty pod nosem i chwilę później wjechałam na salę taneczną z tortem na stoliku. Odpaliłam race i wszyscy zaczęli śpiewać sto lat. Schowałam się na ten czas za gośćmi weselnymi, żeby nie łapały mnie kamery. Uwielbiałam patrzeć na ich szczęście.
-Cześć. - usłyszałam tuż przy uchu przez co podskoczyłam z zaskoczenia. Odwróciłam się, żeby zobaczyć nikogo innego jak tajemniczego świadka.
-Dzień dobry. - odparłam i odwzajemniłam uśmiech.
-Nie bądźmy tacy oficjalni, błagam. Jestem Niall- odparł i wyciągnął do mnie dłoń.
-Natalia. - odpowiedziałam, chociaż mój umysł wrzeszczał, żebym stamtąd zniknęła. Podałam dłoń niebieskookiemu, a on zbliżył ją do swoich ust i pocałował.
-Piękne imię..- odparł rozmarzając się po czym odchrzaknął - tak samo jak sukienka. Powinniśmy przyjść tu razem. - zaśmiał się i podczas tej krótkiej wymiany zdań nie spuścił wzroku ani na sekundę.
-Jestem właścicielką tego miejsca, a nie gościem. - poprawiłam go i musiałam podejść, aby zabrać z powrotem deser. Czułam, że nadal mi się przygląda. To nie może skończyć się dobrze.
Pomogłam kroić tort i nadzorowałam kolejno wydawanie ciepłych dań, robienie sesji z rodziną i tajming całego wydarzenia. Była już godzina 2 w nocy i było wydawane ostatnie ciepłe danie. Nogi chociaż już przyodziane w białe trampki, bolały, bo właśnie wie już jestem 20 godzin w pracy.. kapela znowu zaczęła grać i postanowiłam zapytać państwa młodych czy wszystko w porządku i pójść zdrzemnąć się do góry na dwie lub trzy godzinki.
-Cześć, jak się bawicie? Wszystko ok? - podeszłam do Eleonor ze szczerym uśmiechem. Wyglądała niesamowicie w białej sukni.
- Czeeść - uściskała mnie - jasne. Wszystko jest niesamowicie zorganizowane. Strasznie ci dziękujemy. - odparła z uśmiechem.
- Bardzo się cieszę. W takim razie na chwilę znikam, ale gdyby cokolwiek się działo to śmiało możecie do mnie dzwonić. - odparłam i odwróciłam się na pięcie chcąc odejść, ale natknęłam się na czyjś tors. Zobaczyłam zieloną kamizelkę i już wiedziałam, że to Niall.
- Zatańcz ze mną. - odparł cofając się o krok, ale złapał mnie za dłoń. Widziałam, że świetnie się bawił, bywał na prawdę zabawny.. mam nadzieję, że nie zauważył, że go obserwowałam..
- Nie mogę, jestem w pracy. - odparłam spokojnie, a moja wymówka wydała się na prawdę sensowną.
- El! Będzie zła jak Natin zatańczy kilka kawałków!? - zakrzyknął szatyn, a ja zakryłam twarz wolną dłonią w zawstydzeniu. Nie powinien jej zawracać głowy.
- Naat!- usłyszałam i odwróciłam się w stronę brunetki.
- To polecenie służbowe! - krzyknęła śmiejąc się, a ja już rozumiem. Wszyscy są po sporej dawce alkoholu i nie robi im to różnicy.
- Więc? - zapytał wpatrzony we mnie tymi niebieskimi oczami i zaczął robić zabawne ruchy taneczne chcąc mnie rozruszać.
- Jedna piosenka. - powiedziałam w końcu się zgadzając i zostałam pociągnięta w stronę sali tanecznej, gdzie Niall od razu zaczął mną obracać, po to, żeby za chwilę wziąć mnie w ramiona.
- Nie mogłem oderwać od Ciebie dziś oczu. - powiedział tuż pod nosem, żebym tylko ja słyszała.
- Twoja para nie będzie zła za to, że tańczysz ze mną? - zapytałam, chociaż tak na prawdę przypuszczałam, że przyszedł sam.
- Nie mam pary. Próbowali mnie zeswatać ze świadkową, ale nie miała przy tobie szans. - zachichotał, a ja poczułam jak moje serce przyspiesza. Jego oczy były na prawdę hipnotyzujące, a to, że nie bał się patrzeć prosto w moje też mi imponowało.
- Wielu kobietom tak mówisz? - uśmiechnęłam się zadziornie, a on to odwzajemnił.
- Jesteś pierwsza. - wzruszył ramionami.
- Napijmy się. - odparł, kiedy orkiestra skończyła grać.
- Chodź. - zaśmiałam się i pociagnelam go za sobą. Z wielkim uśmiechem na ustach szedł pokornie za mną nawet nie wiedząc na co się pisze. Weszliśmy do kuchni, gdzie właściwie cała ekipa się już zebrała i zostali tylko moi kelnerzy. Sofia, Eryk, Maciek, Sandra i Bartek. Popatrzyli na mnie zdziwieni, a potem przenieśli wzrok na Białka, który był równej zaskoczony jak oni. Sięgnęłam do szafki po butelkę i kieliszki.
- Szybko stąd nie wyjdziemy, więc.. - zaczęłam i zobaczyłam jak im zabłysły oczy. Wiedzieli, że nie mam nic przeciwko napiciu się jak jest zrobiona robota.
- Ty pierwsza. - parsknal Horan i odebrał mi butelkę nalewając kieliszek.
- Tylko znajdę ci coś do..- zaczął, ale ja zdążyłam już przechylić naczynie i wypić wódkę do dna.
- Czyli bez przepitki. - zaśmiał się i następnie nalał kolejnej osobie, tak zrobiliśmy kilka kółek nie omijając też Nialla.
- Dobra, trzeba zacząć ogarniać stoły. -zasmialam się na kolejny żart szatyna, a reszta jak na komendę poszła na salę z tacami. Zostałam z nim sama. Przyciągnął mnie do siebie i znowu patrzył w ten sposób. Trzymał swoje dłonie nisko na mojej talii, a moja skóra pod jego dotykiem niemal płonęła.
- Ja.. muszę.. - zaczęłam.
- Co musisz, skarbie? - przerwał mi szepcząc te słowa z uroczym uśmiechem na twarzy.
- Muszę się położyć. - mimowolnie oddałam uśmiech, na prawdę nie dało się patrzeć na niego z kamienną twarzą. Zbliżył swoją twarz do niego policzka, a ja wsztrzymałam oddech.
- Wiesz, że ja też zostaje tu na noc? - zapytał mi prosto do ucha delikatnie drażniąc moją skórę zarostem.
- Tak? - zapytałam bojąc się zareagować inaczej na jego słowa. Tylko się uśmiechnął i powoli pchał mnie w stronę drzwi na korytarz.
- Mógłbym cię odprowadzić do pokoju.. - powiedział równie cicho badając wyraz mojej twarzy. Przygryzłan wargę próbując chociaż trochę dzięki temu znaleźć ujście tego napięcia między nami.
- Mógłbyś. - odparłam nie wiedząc, czy to alkohol, czy może fakt, że od ponad roku z nikim nie spałam.. a może oba. Jesteśmy dorośli, a więcej się nie zobaczymy.
- Chodźmy więc. - też przygryzł wargę w szaleńczym uśmiechu i zobaczyłam iskierki w jego oczach. Prowadziłam go do bocznych schodów i weszliśmy na drugie piętro na którym właściwie była tylko moja sypialnia. Miejsce gdzie mogłam odpocząć gdy nie miałam czasu wrócić do domu. Otwarłam drzwi i się zawahałam. Pchnęłam drzwi i weszłam do pokoju. Jak się odwróciłam to zobaczyłam najseksowniejszy widok na świecie. Niall staln oparty przedramieniem o futrynę i lustrował moją sylwetkę w skupieniu. Czekałam aż coś powie, zrobi lub wejdzie, ale przez dłuższą chwilę tam stał, aż w końcu się uśmiechnął.
- Mogę wejść? - zapytał uroczo, a ja zaśmiałam się w głos i kiwnęłam głową w aprobacie. Wszedł i zamknął drzwi na klucz. Teraz już na nic nie czekał. Wpił się w moje usta tak, jak gdyby już należały do niego. Oddałam pocałunek i jedną rękę przerzuciłam na jego ramię. Drugą przejechałam po koszuli czując zarys jego mięśni, a następnie odpisałam jego kamizelkę. Ręce Nialla za to nie próżnowały. Jeździł w górę i w dół mojego ciała, zahaczał o pupę przy okazji ściskając moje pośladki. W końcu wylądowaliśmy na łóżku. On na mnie. Teraz zajął się moim piersiami, które oprócz materiału sukienki nie były przykryte niczym innym.
- Cały wieczór na to czekałem. - uśmiechał się przez pocałunek, a ja zaczęłam ściągać z niego koszulę.
- Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz. - zaśmiałam się, kiedy oderwał się, żeby ściągnąć spodnie, a ja w międzyczasie przerzuciłam sukienkę przez głowę. Zatrzymał się na chwilę i znów mnie obserwował. Pokiwał głową w zaprzeczeniu.
- Uwierz mi, że jesteś wysoko ponad moimi wszelkimi oczekiwaniami. - odparł znów mnie całując. Te pocałunki smakowały alkoholem i miętą. Z tym misie będą kojarzyły. Oderwał się od niego i odsunęłam kawałek po to, żeby wstać z łóżka. Zdezorientowany Niall nie spuszczał mnie z oczu kiedy zsunęłam z siebie bieliznę i zrobiłam kilka kroków w stronę łazienki.
- Chodźmy pod prysznic. - powiedziałam i nie czekając na niego weszłam do łazienki. Nie musiałam długo czekać, bo po kilku sekundach nim nawet zdążyłam odkręcić kurek od wody, poczułam dłonie szatyna na moich biodrach, później coś twardego i ciepłego w dołu moich pleców, kiedy przywarł do mnie całując moją szyję.
Ta noc była niesamowita. Zrobiliśmy to dwa razy i w obu przypadkach oboje odczuwaliśmy niesamowitą rozkosz. Później nie wiem kiedy całkowicie nadzy zasnęliśmy przytuleni do siebie. Niall był zdecydowanie typem, który potrzebuje bliskości w nocy. Nawet na chwilę nie wypuścił mnie z objęć.
Przebudziłam się rano otoczona silnymi ramionami. Przez chwilę nie pamiętałam co się wczoraj działo, ale dosłownie ułamek sekundy później wszystko do mnie wróciło. O dziwo nie byłam na siebie zła, czy rozżalona.. byłam zadowolona ze swojej lekkomyślności. Spędziłam wspaniałe wieczór i noc. Ale teraz czas wrócić do pracy. Odwróciłam się w stronę Nialla i uderzyło mnie to jak dobrze wygląda rano. To jest niemal nierealne. Musnelam go delikatnie w policzek i miałam wyjść z łóżka, kiedy przyciągnął mnie do siebie. Oddał pocałunek zdecydowanie go przedłużając. Przypuszczam, że jeszcze chwilę mogłoby to potrwać, gdyby nie dźwięk mojego dzwonka. Niechętnie oderwalam się od mężczyzny i odebrałam.
-Halo? - starałam się nie brzmieć zaspana.
-Niedlugo chcemy wyjechać, żeby ogarnąć remizę na poprawiny, czy moglibyśmy się rozliczyć? - usłyszałam w telefonie i zerwałam się na równe nogi.
-Jasne, już schodzę. - odparłam i zaczęłam się ubierać czując na sobie jego wzrok.
-Wrocisz jeszcze tu? - zapytał unosząc się na przedramionach.
-Pewnie nie. Muszę popracować. - powiedziałam zgodnie z prawdą i zobaczyłam jego grymas.
-To zaraz zejdę do ciebie. - powiedział znów opadając na poduszki a ja wyszłam.
Rozliczyłam się z Louisem i El, byli ja prawdę uroczy.. nawet zaprosili mnie na swoje poprawiny, ale były prawie 60 km stąd i dodatkowo zdecydowanie nie wypada mi na nich być, byłoby niezręcznie między mną a Horanem. Co jeśli kogoś zaprosił? Pozegnałam się z nimi i postanowiłam zrobić kawę dla siebie i dla niebieskookiego ucieleśnienia seksu leżącego na górze. Weszłam do sypialni i usłyszałam dźwięk wody lejącej się w łazience. Ogarnęłam łóżko i postanowiłam poczekać. Niewiele później wyszedł w samych bokserkach i znów sprawił, że myślałam o wczorajszych doznaniach. Oblała mnie fala gorąca.
-Kawa dla mnie? - zapytał siadając obok, a ja skinęłam głową popijając z własnego kubka.
- Normalnie nie przyprowadzam tu gości. - powiedziałam w końcu czując, że muszę się wytłumaczyć.
- Jestem zaszczycony w takim razie. - zaśmiał się delikatnie.
- Wiem, że może zaczęliśmy trochę nie pokolei, ale miałabyś ochotę iść ze mną na poprawiny? Gwarantuję zabawę do rana i nocleg. A jeśli będzie dziwnie to przysięgam ci znaleźć kierowcę do domu. - powiedział lekko a mi się to spodobało.
- Będę zaszczycona. - powtórzyłam jego słowa na co mnie objął.
Miałam chwilowy powrót do przeszłości 🫢
Korzystajcie 🥰🥰
#Maleńka