Obudziłam się, nie mogąc znieść zimna panującego w
pomieszczeniu. Przycisnęłam nogi do klatki, oplatając rękami
kolana, jakby to miało pomóc. Spałam na ziemi pod cienkim
kocem. To i tak lepsze niż spędzenie nocy na drewnianym krześle.
Dobrze, że do Williama w końcu to dotarło i odwiązał mnie od
niego. Wcześniej robił to jedynie kiedy dostawałam coś do
jedzenia lub potrzebowałam skorzystać z toalety. To ostatnie
było chyba moją największą zmorą, bo nawet wtedy któryś z nich
mnie pilnował. Przez kilka dni zdążyłam mniej więcej zorientować
się gdzie jestem. Kojarzyłam tę okolicę ze swoim dzieciństwem.
William i jego koledzy urządzili sobie niezłą miejscówkę w starym
domu kultury. Pamiętam, jak przychodziłam tam na warsztaty
plastyczne. Teraz to miejsce stało się moim koszmarem. Z dnia na
dzień traciłam nadzieję, że William odpuści. Tym bardziej, że
byłam dla niego cenną zdobyczą, również pod względem seksualnym.
Wykorzystywana, kontrolowana, molestowana i zastraszana każdego dnia
powoli zaczynałam się z tym oswajać. Obojętność i obrzydzenie
do życia to uczucia, które zaczynały dominować w mojej głowie.
Pojawił się też żal do bliskich. Dlaczego rodzice, Dakota,
znajomi nie próbowali mnie szukać? Nawet cholerny Zayn nie
zainteresował się, co się ze mną dzieje. A przecież to jego wina! Przez niego tu jestem! Nienawidzę
go, nienawidzę Williama, nienawidzę swojego życia! Jeśli tak ma
wyglądać, to chcę jak najszybciej je skończyć.
- Zawiadomić policję?! A kim ja dla niej jestem, żeby zgłaszać zaginięcie? Nikt mnie nie posłucha, debilu. Poza tym, jeśli William się zorientuje to po niej! Pomyślałeś o tym chociaż przez chwilę? - krzyczałem wściekły. Byłem na wyczerpaniu. Odkąd William porwał (T.I.) nie mogłem wziąć się w garść. Nie spałem, nie jadłem, całymi dniami myślałem nad miejscami, które nadawałyby się na przetrzymywanie kogoś. Przerażała mnie świadomość, w jakich warunkach przebywa dziewczyna. A jeszcze gorsze było nieustające poczucie winy, że to przeze mnie tak się stało.
- Nie możemy dłużej czekać. Minęło 6 dni, pomyślałeś co ona tam przeży... - zaczął Niall, ale mu przerwałem.
- Nie, kurwa, nie pomyślałem! - zawołałem ironicznie. Traciłem panowanie nad sobą.
- Zayn.. Widzimy, w jakim jesteś stanie, ale Niall ma rację. Jej rodzice na pewno zgłosili już zaginięcie, tyle, że policja nie ma żadnego tropu. Musisz się zgłosić i złożyć zeznania. Pójdziemy z tobą i potwierdzimy to, co William powiedział Ci przez telefon. Zrób to dla niej. - powiedział łagodnie Harry. Ostatnie słowa sprawiły, że kilka łez znalazło się na moich policzkach. Mieli rację, muszę zrobić wszystko, żeby ją uratować. Pokiwałem posłusznie głową i wstałem z krzesła, jednak zaraz usiałem z powrotem, bo zakręciło mi się w głowie.
- Najpierw musisz coś zjeść. - zażądził Niall i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwoma kanapkami i szklanką soku. Wypiłem napój, stanowiący przyjemną odmianę dla czarnej kawy, dzięki które jakoś funkcjonowałem. Zjadłem w pośpiechu, mimo że wcale nie miałem apetytu. Wiedziałem jednak, że szkoda czasu na kłótnię.
- To ja poprowadzę. - zaproponował Louis, chwytając kluczyki. Zebralimy się i po chwili siedzieliśmy w samochodzie.
- Ej, zobaczcie. Za tydzień jest otwarcie nowej szkoły dla dzieciaków. Szkoda, lubiłem swoją starą podstawówkę. Wystarczyło ją wyremontować, zamiast budować kolejną. - wyznał Louis ze zbolałą miną.
- Nie rozumiem tego. Tak samo było z domem kultury między Londynem a Windsor. Byłem tam pare razy jako dzieciak. - powiedział Harry.
- (T.I.) coś mi o nim opowiadała, chodziła tam na warszaty plastyczne czy coś takiego.. - wymamrotałem. Przywołałem w głowie obraz dziewczyny, kiedy mi to mówiła. Leżała w moim łóżku, w moich ubraniach, patrząc mi w oczy.. Poczułem ogromną gulę w gardle, ale nie chciałem znowu się rozkleić.
- William też tam chodził, tam pierwszy raz go spotkałem. - zauważył Harry. Ta wiadomość nie byłaby mi do niczego potrzebna, gdyby nie...
- Bingo! - krzyknął Niall. Spojrzałem na niego badawczo, żeby dowiedzieć się, czy myśli o tym samym.
- Harry, wiesz jak tam dojechać? - zapytałem.
- Tak, a dlacze..? - wymamrotał.
- Bo tam jeszcze nie sprawdzaliśmy! - zawołał Niall. Louis gwałtowanie zawrócił i podążał za wskazówkami Harrego. Niall w tym czasie zadzwonił do reszty, a ja modliłem się, żebyśmy mieli rację.
Skończyłam konsumować swoją dzienną dawkę żywienia, czyli pszenną bułkę. Przez te kilka dni schudłam dobre kilka kilo. Podejrzewałam, że mam już niedożywienie albo przynajmniej pożądną niedowagę, ale było mi to obojętne. Jak wszystko co mnie tu spotykało. Ukojenie znalazłam w ostrym kawałku szkła na podłodze. W ostatnich dniach zbyt wiele się stało, żeby nie ucierpiało moje zdrowie psychiczne. Mówiąc wprost, byłam zrujnowana. Kiedy pytałam Williama, dlaczego tak naprawdę tu jestem, śmiał się tylko szyderczo. Nagle usłyszałam krzyki dochodzące z dworu. Nie wiedziałam co się dzieje, ale nawet się nie łudziłam, że to nadchodząca pomoc. Wzięłam do ręki kawałek szkła i wykonałam kilka cięć na udach i nadgarstkach. Krew sączyła się powoli, a głosy z dworu narastały.
- Nawet nie mam słów, żeby określić, jak bardzo przesadziłeś! - krzyknął.. ktoś. Nie rozpoznałam tego głosu.
- Ja się tylko rewanżuję. - odpowiedział chłodno William. Pierwszy raz odkąd tu jestem coś mnie zaciekawiło. Postanowiłam podsłuchać tej rozmowy, jednak zapomniałam o jednym szkopule. Wokół kostki miałam założone kajdanki, przykute do krzesła. Kiedy zrobiłam krok i pociągnęłam za sobą mebel, moje zamiary zdradził nieprzyjemny pisk, jakby ktoś przejechał widelcem po talerzu.
- Tam jest (T.I.)? Masz przejebane! - zawołał wściekły... Zayn?
- Zawiadomić policję?! A kim ja dla niej jestem, żeby zgłaszać zaginięcie? Nikt mnie nie posłucha, debilu. Poza tym, jeśli William się zorientuje to po niej! Pomyślałeś o tym chociaż przez chwilę? - krzyczałem wściekły. Byłem na wyczerpaniu. Odkąd William porwał (T.I.) nie mogłem wziąć się w garść. Nie spałem, nie jadłem, całymi dniami myślałem nad miejscami, które nadawałyby się na przetrzymywanie kogoś. Przerażała mnie świadomość, w jakich warunkach przebywa dziewczyna. A jeszcze gorsze było nieustające poczucie winy, że to przeze mnie tak się stało.
- Nie możemy dłużej czekać. Minęło 6 dni, pomyślałeś co ona tam przeży... - zaczął Niall, ale mu przerwałem.
- Nie, kurwa, nie pomyślałem! - zawołałem ironicznie. Traciłem panowanie nad sobą.
- Zayn.. Widzimy, w jakim jesteś stanie, ale Niall ma rację. Jej rodzice na pewno zgłosili już zaginięcie, tyle, że policja nie ma żadnego tropu. Musisz się zgłosić i złożyć zeznania. Pójdziemy z tobą i potwierdzimy to, co William powiedział Ci przez telefon. Zrób to dla niej. - powiedział łagodnie Harry. Ostatnie słowa sprawiły, że kilka łez znalazło się na moich policzkach. Mieli rację, muszę zrobić wszystko, żeby ją uratować. Pokiwałem posłusznie głową i wstałem z krzesła, jednak zaraz usiałem z powrotem, bo zakręciło mi się w głowie.
- Najpierw musisz coś zjeść. - zażądził Niall i poszedł do kuchni. Po chwili wrócił z dwoma kanapkami i szklanką soku. Wypiłem napój, stanowiący przyjemną odmianę dla czarnej kawy, dzięki które jakoś funkcjonowałem. Zjadłem w pośpiechu, mimo że wcale nie miałem apetytu. Wiedziałem jednak, że szkoda czasu na kłótnię.
- To ja poprowadzę. - zaproponował Louis, chwytając kluczyki. Zebralimy się i po chwili siedzieliśmy w samochodzie.
- Ej, zobaczcie. Za tydzień jest otwarcie nowej szkoły dla dzieciaków. Szkoda, lubiłem swoją starą podstawówkę. Wystarczyło ją wyremontować, zamiast budować kolejną. - wyznał Louis ze zbolałą miną.
- Nie rozumiem tego. Tak samo było z domem kultury między Londynem a Windsor. Byłem tam pare razy jako dzieciak. - powiedział Harry.
- (T.I.) coś mi o nim opowiadała, chodziła tam na warszaty plastyczne czy coś takiego.. - wymamrotałem. Przywołałem w głowie obraz dziewczyny, kiedy mi to mówiła. Leżała w moim łóżku, w moich ubraniach, patrząc mi w oczy.. Poczułem ogromną gulę w gardle, ale nie chciałem znowu się rozkleić.
- William też tam chodził, tam pierwszy raz go spotkałem. - zauważył Harry. Ta wiadomość nie byłaby mi do niczego potrzebna, gdyby nie...
- Bingo! - krzyknął Niall. Spojrzałem na niego badawczo, żeby dowiedzieć się, czy myśli o tym samym.
- Harry, wiesz jak tam dojechać? - zapytałem.
- Tak, a dlacze..? - wymamrotał.
- Bo tam jeszcze nie sprawdzaliśmy! - zawołał Niall. Louis gwałtowanie zawrócił i podążał za wskazówkami Harrego. Niall w tym czasie zadzwonił do reszty, a ja modliłem się, żebyśmy mieli rację.
Skończyłam konsumować swoją dzienną dawkę żywienia, czyli pszenną bułkę. Przez te kilka dni schudłam dobre kilka kilo. Podejrzewałam, że mam już niedożywienie albo przynajmniej pożądną niedowagę, ale było mi to obojętne. Jak wszystko co mnie tu spotykało. Ukojenie znalazłam w ostrym kawałku szkła na podłodze. W ostatnich dniach zbyt wiele się stało, żeby nie ucierpiało moje zdrowie psychiczne. Mówiąc wprost, byłam zrujnowana. Kiedy pytałam Williama, dlaczego tak naprawdę tu jestem, śmiał się tylko szyderczo. Nagle usłyszałam krzyki dochodzące z dworu. Nie wiedziałam co się dzieje, ale nawet się nie łudziłam, że to nadchodząca pomoc. Wzięłam do ręki kawałek szkła i wykonałam kilka cięć na udach i nadgarstkach. Krew sączyła się powoli, a głosy z dworu narastały.
- Nawet nie mam słów, żeby określić, jak bardzo przesadziłeś! - krzyknął.. ktoś. Nie rozpoznałam tego głosu.
- Ja się tylko rewanżuję. - odpowiedział chłodno William. Pierwszy raz odkąd tu jestem coś mnie zaciekawiło. Postanowiłam podsłuchać tej rozmowy, jednak zapomniałam o jednym szkopule. Wokół kostki miałam założone kajdanki, przykute do krzesła. Kiedy zrobiłam krok i pociągnęłam za sobą mebel, moje zamiary zdradził nieprzyjemny pisk, jakby ktoś przejechał widelcem po talerzu.
- Tam jest (T.I.)? Masz przejebane! - zawołał wściekły... Zayn?
Hej misie ♥️ Przyznam bez bicia, że to chyba najsłabsza część tego opowiadania, ale musicie mi wybaczyć szwankującą ostatnio wenę :( Nudzi Was już ten imagin, czy jednak jesteście ciekawe jak się skończy ta historia? Dajcie znać w komentarzach xx 15 komentarzy = następna część
littlegirl
Ej! Ta część wcale nie jest słaba! ;) Ja bardzo chcę kolejne rozdziały i nie mogę się ich doczekać. Mam tylko nadzieję, że wena Ci wróci ;)
OdpowiedzUsuńBuziaki xx
Nadal wspaniały czekam na więcej ;*
OdpowiedzUsuńNudzi?! Jakie nudzi?! Czytam go z zapartym tchem... Co Ty dziewczyno ze mną robisz?! Błagam o next!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam
Blanka
No powiem Ci że trzyma w napieńciu :D
OdpowiedzUsuńNie nudzi już nie mogę się doczekać następnej części
OdpowiedzUsuńZAYN szybko ratuj ją
OdpowiedzUsuńNiesamowity ale coś przeczuwam że zbliżasz się powoli do końca :(
OdpowiedzUsuńCzekam
OdpowiedzUsuńWspaniały! Czekam na next!
OdpowiedzUsuńboski jak zawsze a może następny z Lou?
OdpowiedzUsuńZAyn ratuj ją
OdpowiedzUsuńczemu mnie nikt nie może tak ratować
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńboooskie
OdpowiedzUsuńkocham to
OdpowiedzUsuńKiedy będzie kolejna już nie mogę się doczekać ;*
OdpowiedzUsuń