"Dzień który zmienił moje życie, na zawsze"cz.7
H; Mhm.. skoro chcesz to musisz...
H;przesiedzieć resztę gry na moich kolanach.....
Popatrzyłam na niego zaskoczona jednak na jego twarzy widniały zupełnie inne emocje nić myślałam. Miał cwaniacki i pewny siebie uśmiech.Trochę krępowała mnie ta sytuacja, rozglądałam się w około aby wyczuć co inni o tym myślą, jednak w niczym mi to nie pomogło ponieważ na niektórych twarzach malowało się rozbawienie,a na innych szok tak odważnym posunięciem Hazzy.
H;Długo mam jeszcze czekać ,czy może wolisz dać fanta , choć za dużo rzeczy to ty nie masz-powiedział wystawiając język
W; Jak to nie, torba w której pełno moich rzeczy!
H; Ale liczą się tylko rzeczy które masz na sobie!
W;Ej ale to niesprawiedliwe bo mam tylko 2 rzeczy, których i tak nie mogę ściągnąć!!!- wszyscy zaczęli się śmiać, a ja z bezradności dołączyłam do nich
H;No to co (S.T.I) siadasz czy dajesz fanta?
W;No oczywiście że siadam, rozbierać to ja się nie mam zamiaru!-Policzyłam w myślach do 5 i ruszyłam w kierunku Harolda, kurwa teraz albo nigdy albo może dać fanta i okryć się ręcznikiem? te myśli ciągle przetaczały mi się po głowie, w końcu usiadłam, czułam że na moje policzki wpadają rumieńce, a uśmiech chłopaka na którym chwilowo siedzę z każdą sekundą rośnie.
W;Dobra grajmy dalej, Niall twoja kara to ;masz dać każdemu po buziaku
N;Ale w policzek ,tak?
W; Jak chcesz ale masz dać każdemu po całusie
N; Okej- wstał i dał każdemu buziaka w policzek, gdy podszedł do mnie szepnął mi na ucho "szkoda że nie mogę cie pocałować"-po czym dał mi całusa w policzek.
W; Szkoda-powiedziałam półgłosem patrząc na Nialla, chłopak usiadł i odwzajemnił mój uśmiech-Ok, harry twoja kara to odwołanie mojej kary- powiedziałam i zeszłam mu z kolan po czym od razu usiadłam na swym poprzednim miejscu, chłopak wyraźnie posmutniał na co lekko zachichotałam pod nosem
Z; (T.I) twoja kara to...-myślał a Li szepnął mu coś na ucho Zayn momentalnie się uśmiechną- więc musisz zwracać się do mnie "kochanie"
W;A więc kochanie do kiedy?
Z:Do jutra wieczorem
Lou;A moja kara dla (T.I) to... przebrać się w ubrania na naszych oczach
W;No chyba cie coś gniecie!!!
Lou: Możliwe, no ale będziesz mogła okryć się ręcznikiem
W; Nie ma mowy!!!
Lou: No to masz nam się pokazać w bieliźnie
W;Będę wyglądać tak samo jak teraz tylko trochę inny kolor bielizny, no ale lepsze to niż przebieranie się przy was
Lou;Poczekaj bo nie pomyślałem ymmm masz zrobić ....
W; nie ma, nie ma liczy się to bo jeszcze mi coś gorszego wymyślisz-przerwałam mu, wyciągam inne ubrania z torby i kazałam się im obrócić, gdy miałam już na sobie ubrania zawołałam
W; okej możecie się odwrócić
Lou; ej miałaś pokazać się w bieliźnie-zaczął narzekać Louis
W; Oj zapomniałam-powiedziałam z teatralnym poczuciem winy
Lou;Hahaha no to w takim razie pokażesz w domu
W; tyle tylko że chwilowo mieszkam w hotelu
Lou;W naszym domu
W;Ale ja tam nie mieszkam
Lou; Ile będziesz w Warszawie?
W;Najprawdopodobniej ponad tydzień, a co to ma do rzeczy
Lou;No to na ten czas możesz zostać u nas
W; Nie chce wam robić kłopotów, a tak poza tym nie wiem co na to moi rodzice
H;To żaden kłopot,to zadzwoń do nich czy możesz u nas zostać na parę nocy
W;Nawet jeśli by się zgodzili to ty mam tylko torbę z kilkoma potrzebnymi rzeczami a walizka jest w hotelu
W;Mama się zgodziła-powiedziałam trochę za wysokim głosem
N; no to co, ruszamy?-wszyscy przytaknęliśmy i wsiedliśmy do aut
Gdy dojechaliśmy byłam pod wyrażeniem willa była cudowna
Gdy weszliśmy do środka zatkało mnie...
Stylesowa
Hehhh Boski szybko next <333
OdpowiedzUsuń