One Direction i My.. - imaginy

poniedziałek, 13 października 2014

Zamówiony Ziall / część 2

Kolejna część Zialla :D Mam nadzieję, że się spodoba :3 + Kto był na WWA w kinie? *-* Ja byłam i to było coś niesamowitego :') Nie przedłużam i miłego czytania! :)
******************************************

Niestety (a może i stety) dzwonek przerwał im, na co Niall przewrócił oczami i poszedł gdzieś w ogóle indziej, ale byłam pewna, że nie na lekcję.
Spojrzałam na Jake'a, ale on przybrał nieodgadniony wyraz twarzy. Przewróciłam oczami i weszłam do klasy, gdzie zajęłam miejsce na samym końcu. Reszta uczniów również weszła i zajęła swoje miejsce. Jake usiadł niedaleko mnie, ale nie tuż obok. Zdziwiło mnie to, niestety nie miałam czasu wyjaśnić całej sytuacji, bo do klasy wszedł już nauczyciel. Po jakiś 10 minutach wszedł "Pan Horan" i stanął nade mną.
- To moje miejsce, księżniczko.- powiedział.
- Jak widzisz jest zajęte.- odpowiedziałam i spróbowałam skupić się na lekcji, ale Niall nadal stał nade mną. 
- Tak się nie będziemy bawić.- syknął, po czym wziął krzesło od stolika obok i dosiadł się do mnie, przesuwając mnie maksymalnie w stronę okna.
- Co ty wyprawiasz?!- wyszeptałam.
- Zajmuję swoje miejsce?- powiedział i przewrócił oczami.
- Uważaj, bo ci tak zostanie.- mruknęłam pod nosem, ale chyba usłyszał, bo widziałam, jak zaciska pięści. O co mu chodzi..? Przez resztę lekcji siedziałam obok tego głupka i próbowałam się skupić, ale on cały czas przypatrywał mi się. Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam rzeczy i wyszłam. Gdy znalazłam Per i szłyśmy na trzecią lekcję, zdałam sobie sprawę, że zapomniałam książki od matematyki. Wróciłam się po nią, ale nauczyciel nic o niej nie wiedział. Pewnie Jake mi ją wziął. Gdy po biologii spytałam go o nią, również oznajmił, że nic nie wie. Spojrzałam zrezygnowana na niego i wtedy za jego plecami ujrzałam nikogo innego jak Nialla, z moją książką w dłoni. Uśmiechał się złośliwie i gdy nasze spojrzenia się spotkały, poszłam do niego, przepraszając mojego przyjaciela, który akurat mówił mi, o najbliższej imprezie. Gdy już byłam przy blondynie, on schował książkę za plecy. 

- Możesz oddać mi moją książkę?
- Nie.- uśmiechnął się.
- Dlaczego nie?
- A dlaczego tak?
- Ugh.. Jesteś palantem! Oddaj mi ją.
- O nie księżniczko. Tak nie będziemy rozmawiać. Cześć!- powiedział i odbiegł.
- Niall!- ten tylko odwrócił się, uśmiechnął i mrugnął, po czym zniknął mi z pola widzenia.
Westchnęłam i udałam się w stronę zaskoczonego Jake'a.
- Co się stało?!- domagał się wyjaśnień.
- Niall ma moją książkę od matematyki. Nie chce mi jej oddać.
- Nie martw się, odzyskasz ją jakoś.
"Mam nadzieję"- pomyślałam i powlokłam się zrezygnowana za Jake'iem do Perrie. 
***
Po lekcjach, poszłam z Per na trening chłopaków, bo Jake gra w szkolnej drużynie.
- Liz!- usłyszałam za plecami i odwróciłam się. Luke biegł do mnie z uśmiechem na twarzy. Po chwili już byłam zamknięta w szczelnym uścisku chłopaka.
- Hej Luke.
- Przyszłaś na trening?
- No tak.
- To fajnie. Chcesz być cheerliderką?
- Co?
- No mówisz, że przyszłaś na trening.
- Na trening piłki, żeby popatrzeć, jak gra Jake.. i ty oczywiście.- dodałam, zdając sobie sprawę, że a) Luke też gra (wnioskuję po stroju piłkarskim) i b) Byłaby niezła gafa.
- Mogłabyś zostać cheerliderką.- usłyszałam za sobą głos kogoś. 
- Po czym to wnioskujesz?- zapytałam odwracając się do Nialla.
- Hm.. Właśnie.. Patrz co tu mam.- pokazał mi mój podręcznik, a ja podbiegłam, żeby mu go zabrać. W ostatniej chwili uniósł rękę, a ja prawie wywróciłam się.- Jesteś szybka.
- Hahaha. Możesz mi to teraz oddać?- założyłam ręce i stanęłam patrząc na niego.
- Jeśli dosięgniesz..- uniósł rękę nad siebie, a ja zmarkotniałam. On ma jakieś 1.80, a ja ledwo 1.65. Rozejrzałam się dookoła i nie widząc nikogo, podałam torbę Luke'owi, który stał i uśmiechał się głupkowato. Podeszłam do Nialla i gdy on myślał, że podskoczę, połaskotałam go, a on natychmiast dał rękę na dół, dzięki czemu mogłam zabrać podręcznik.
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się sztucznie, spakowałam książkę do plecaka i pobiegłam szybko na trybunę. Z uśmiechem na twarzy usiadłam obok Per, Mike'a, Sophie, Ashtona i Zayna, czyli całej naszej paczki, nie licząc tej dwójki na boisku.
Najwięcej rozmawiałam z Zaynem, bo sprzeczaliśmy się o to, czy powinnam dołączyć do drużyny cheerliderek, czy nie. Oczywiście tylko Soph była obojętna, tzn. stwierdziła, że to mój wybór. Reszta poparła Zayna.
- Zayn, ale ja się do tego nie nadaję!
- Nadajesz, nadajesz! Chodź ze mną, to ci pokażę!- niechętnie poszłam za nim, w stronę drużyny chłopców i dziewczyn. Podszedł do jakiejś wysokiej brunetki, po czym rozmawiał z nią a na końcu wskazał na mnie. Ona tylko uśmiechnęła się i pokiwała głową, a następnie zebrała wszystkie dziewczyny i zaczęły o czymś rozmawiać.
- I co?- zapytałam.
- Nico. Jesteś w drużynie. Nie dziękuj. Ah, tylko musisz teraz, zaraz pokazać im, czy umiesz stać na rękach, robić gwiazdy i takie tam. One zaraz cię zawołają. Nie martw się będę cały czas koło ciebie.- skinęłam głową i podałam mu moją torbę.
- Ej Liz! Zayn powiedział ci wszystko?
- Tak.
- To zrób cztery gwiazdy, postój na rękach. Na razie tyle wystarczy.
Pokiwałam głową i rozejrzałam się, żeby zobaczyć, że cała drużyna piłkarska się na mnie patrzy. Wzruszyłam tylko ramionami i wykonałam polecenie. Niestety przy staniu na rękach, koszulka zsunęła mi się z brzucha i odkryła tatuaż. 
- UUUUUUU..- rozległo się w tłumie, a ja stanęłam pionowo i poprawiłam koszulkę. 
- Co tam tak ukrywasz, Liz?- zapytał Niall wysuwając się na przód.
- Nic, co powinno cię interesować.- odpyskowałam i gdy poprosiłam Luke'a o torbę, drogę zastąpił mi Niall.
- Cho, cho nie tak szybko. Pokaż, co masz.
Odkryłam tatuaż przedstawiający jaskółkę w sercu. Nie do końca wiem, czemu w sercu, ale pewnego dnia obudziłam się z tym tatuażem i wiedziały o nim do tej pory tylko Per i Soph.
- Zadowolony?- opuściłam koszulkę i skrzywiłam się, po czym odwróciłam i skupiłam swoją uwagę, na kapitanie cheerliderek. 
- Jest w porządku. Przydasz się nam do podrzucania i takie tam. Witam w drużynie.- uśmiechnęła się, odwzajemniłam uśmiech, po czym pociągnęłam Luke'a i Zayn'a.- Poczekaj!- usłyszałam, przystanęłam i czekałam.
- Co jest?
- Jestem Maddie.
- Liz.
- Chodzi o to, że nie wiesz co i jak z treningiem. Podaj mi swój numer, to wieczorem powiem ci wszystko.- podałam jej ciąg cyferek, a ta uściskała mnie i cmoknęła w policzek na pożegnanie. 
- Kurde!- krzyknęłam zrezygnowana, gdy zdałam sobie sprawę, że zgubiłam portfel.
- Co jest?- spytał Zayn.
- Zgubiłam mój portfel, a w nim miałam kasę na powrót..
- Sorry, nie mogę cię dziś podwieźć, bo razem z Luke'iem jedziemy od razu do mnie do domu.
- Super! Mike i Jake są gdzieś, nie wiem gdzie, a Per i Soph pojechały do domu!
- No serio sorry, ale reszta już przyjechała i trochę nam się spieszy. 
- A co tak w ogóle robicie?
- Nic takiego.- skłamał. Coś knują, ja to wiem.- My już musimy lecieć, pa!- uściskali mnie i pobiegli do samochodu Zayna. Zdążyłam zobaczyć, że w środku jest już Jake i Mike i dziewczyny też. Zaraz, zaraz, co się dzieje?!
- Super!- powtórzyłam i usiadłam na ławce przed szkołą. Z tego co widzę, to mama wróci z pracy za cztery godziny, a ja nie chcę iść przez całe miasto do domu. 
- Co jest księżniczko, przyjaciele cię zostawili?
- Zamknij się Niall.
- Grzeczniej, to może cię odwiozę.
- Że co proszę?
- Głucha? Mówię, że cię podwiozę!- krzyknął mi prosto do ucha.
- Nie dzięki. Nie chcę wylądować w lesie czy coś.- wzruszyłam ramionami.
- Nie masz wyboru, jeśli chcesz odzyskać portfel.- zerwałam się natychmiast z ławki, żeby zobaczyć, jak chowa mój portfel do kieszeni.
- Oddaj to!
- Nie. 
- Niall.
- Liz.
- Ja pierdziele, oddaj to idioto!- krzyknęłam zdenerwowana.
- Za idiotę na pewno tego nie dostaniesz!- szczerzył się jak głupi.
- Ugh.. Co mam zrobić, żebyś oddał mi to?
- Pójdź ze mną w piątek na imprezę.
- Żartujesz sobie ze mnie?- założyłam ręce.
- Nie. Pójdziesz ze mną na imprezę w piątek, oddam ci portfel.- powiedział pewnie.
- Jak mam niby dojeżdżać do szkoły, co?
- Będę cię przywoził i odwoził.
- Zgaduję, że nie mam wyjścia?- poddałam się. Szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Nie.- wyszczerzył się i pokazał mi, gdzie iść, a ja zrezygnowana powlokłam się za nim.
Wsiadłam do samochodu z naburmuszoną miną i odwróciłam się w stronę okna. Ruszyliśmy. Przez pierwsze minuty była znośna cisza, ale po chwili Niall włączył radio, a do moich uszu doszła moja ulubiona piosenka. Natychmiast odwróciłam się do niego przodem.
- Lubisz Green Day?
- Tak. A co?
- Ja też. To znaczy uwielbiam ich.
- Ulubiona piosenka?- zapytał po chwili.
- Hm.. Ciężko powiedzieć. Ale chyba Basket Case.
- Moja też.- może nie jest taki beznadziejny jak myślałam? Zaczęliśmy wspólnie nucić, co po chwili przerodziło się w głośne śpiewanie. Po wysłuchaniu wszystkich piosenek, wybuchliśmy głośnym śmiechem. Po chwili byliśmy pod moim domem.
- No.. Dzięki za.. to. Było.. całkiem fajnie.- skinął głową, a ja nadal nie wychodziłam.
- Chcesz wejść na chwilę?
- Eee.. No dobra.- wysiedliśmy i skierowaliśmy się pod mój dom. Z torby wyjęłam klucze, a przy tym wypadła mi ta nieszczęsna książka od matematyki. Niall podniósł ją i oddał mi.
- Dzięki.- mruknęłam i otworzyłam drzwi. Dzięki Bogu moja mama posprzątała cały dom. Niall wszedł i od razu rozwalił się na kanapie w salonie.
- Rozgość się.- powiedziałam sarkastycznie, a on zaśmiał się. Poszłam do swojego pokoju i przebrałam się w: 
Zeszłam do niego, a on pił piwo i oglądał telewizję.
- Skąd to wziąłeś?- wskazałam na piwo.
- Yyy.. z lodówki?
- "Rozgość się" nie znaczy "rób i bierz co chcesz".- przewróciłam oczami.
- Dla mnie to właśnie znaczy.- uśmiechnął się, ale wstał i podszedł do mnie.
- O co ci chodzi Niall?- spytałam, unosząc na niego wzrok.
- O nic. Po prostu nasza definicja słów "rozgość się" różni się w znacznym stopniu.- wow. Po raz pierwszy powiedział coś, co było składne i nie brzmiało gburowato.
- Najwidoczniej.- staliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyjrzałam przez wizjer i ujrzałam Luke'a. Otworzyłam drzwi i wpuściłam go do środka. Niall ulotnił się gdzieś. Pewnie poszedł.
- Hej Luke.- uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój uśmiech. Na jego twarzy pojawiły się te ukochane przeze mnie dołeczki. Zresztą praktycznie cały czas je miał, kiedy mówił, czy cokolwiek.- Co cię tu sprowadza?
- Nic konkretnego. Po prostu chcę spędzić z tobą czas.
- Ale.. Nie miałeś robić czegoś z chłopakami?
- No tak.. Ale już skończyliśmy..- powiedział.- A właściwie nawet nie zaczęliśmy.- dodał bardzo cicho myśląc, że nie usłyszę.
- Coś się stało?- coś tu nie gra.
- Kto cię odwiózł?
- Niall.
- Wszedł do środka?- zamyśliłam się.
- Nie.
- W takim razie w porządku.- odetchnął z ulgą, a ja zastanowiłam się, czemu skłamałam?
- Coś się stało?- ponowiłam pytanie.
- Ja.. Chciałem ci coś powiedzieć..
- Tak?
- Lubię twój uśmiech.- zbiło mnie to totalnie z tropu.- Lubię twoje wielkie, niebieskie oczy.
- O co ci chodzi?- spuściłam wzrok, bo wiedziałam, że się rumienię. Złapał mój podbródek i uniósł w górę. Unikałam jego wzroku, bo ściana obok, wydała się naprawdę interesująca. Te wzory i kolory..
- Liz, popatrz na mnie.- powiedział spokojnie, a ja przeniosłam wzrok na jego błękitne tęczówki.- Lubię, gdy się rumienisz.- te słowa sprawił, że zarumieniłam się jeszcze bardziej.
- Ale.. Do czego zmierzasz?
- Chodzi mi o to, że przez twój wyjazd uświadomiłem sobie, że jesteś dla mnie bardzo ważna.
- Iii?
- I.. czy chcesz wyjść ze mną gdzieś teraz?
- Czy ty się pytasz, czy pójdę z tobą..
- Na randkę? Tak właśnie o to pytam.
- Ja.. N-nie wiem. 
- Czy ty dałaś mi właśnie kosza?
- Co? NIE. Po prostu nie wiem, co odpowiedzieć.
- No nie wiem, na przykład "tak"?
- W takim razie, zgoda. W co mam się ubrać?
- W cokolwiek.
- Człowieku. Powiedz mi gdzie idziemy, bo nie chcę pójść w spodniach do restauracji.
- W spodniach wyglądasz równie dobrze, jak w sukience.- powiedział pewnie.
- Nie możesz być tego taki pewny.- powiedziałam i założyłam ręce.
- Po prostu ubierz się ładnie, okej? Nie powiem ci gdzie idziemy, to niespodzianka. I tak, ubierz sukienkę.- skinęłam głową i pobiegłam do swojego pokoju. Tam właśnie znalazłam Niall'a, który siedział na moim łóżku i wpatrywał się w swój telefon.
- Co ty robisz Niall?
- Nic.
- Możesz iść do domu.
- Bo..?
- Bo wychodzę z Luke'iem i nie zostawię cię samego w moim domu.
- Z tym palantem? Cokolwiek tylko nie to, Liz.
- Jak możesz?! Wynoś się stąd!- krzyknęłam.
- Normalnie. Nie znasz go.
- Znam go dłużej, niż ty.- stwierdziłam dobitnie.
- Nie wydaje mi się, księżniczko. Tylko nie mów, że cię nie ostrzegałem.
- Bo nie ostrzegałeś?
- Oh. W takim razie ostrzegam.- powiedział i już wychodził przez balkon.
- Cokolwiek Niall.- wyszeptałam i zamknęłam za nim drzwi balkonowe. Następnie wyrzuciłam całe to wydarzenie z pamięci i zaczęłam dobierać strój. Poszło mi to szybko i wybrałam:

Pomalowałam się (jak na obrazku wyżej), a do torebki wrzuciłam telefon, portmonetkę, bo mój portfel miał Niall, malutką kosmetyczkę, w której był eyeliner, tusz do rzęs, puder i szminka.
Zbiegłam na dół i wyszłam razem z Luke'iem na zewnątrz, wcześniej jednak, zostawiając karteczkę z informacją dla mamy, że wrócę późno i żeby nie czekała..

Directioner_ Forever <3

7 komentarzy:

  1. Genialne!
    Mogę prosić na zamówienie Nialla?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Pewnie, że możesz :) A od jakiej adminki chcesz to zamówienie? Są trzy: Naat, Directioner_Forever<3 i Stylesowa :)

      Naat

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie jesteście świetne, ale poproszę od Directioner_Forever<3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej <3 Jasne, postaram się napisać jak najszybciej, kochana :*

      Usuń